W momencie kiedy podjęliśmy z Tomkiem decyzję o chęci posiadania dziecka wiedziałam, że wiele się zmieni. Nie sądziłam jednak, że tak bardzo. Macierzyństwo wywróciło moje życie do góry nogami. Odmieniło całkowicie. Sprawdź jak może odmienić i Twoje. Chciałabym Cię przestrzec przed dwoma pułapkami, w które możesz dać się złapać.
I. Macierzyństwo zmienia wszystko
Na początku często bywa tak, że masz wymarzone i zaplanowane dokładnie i ze szczegółami jak będzie wyglądał u Ciebie ten wyjątkowy i wspaniały czas. Jednak w momencie kiedy to wyczekiwane macierzyństwo następuje zderzasz się z rzeczywistością. Okazuje się wtedy, że nie zawsze jest tak różowo.
I ja wpadłam w pułapkę perfekcjonizmu. Ciągłe dążyłam do tego idealnego życia, w którym wszystko jest na swoim miejscu – oczywiście zgodnie z moją utopijną wizją, czyli:
posprzątany dom, ugotowany obiad, zrobione pranie, zaliczona siłownia, czyściutkie, grzeczne dziecko i ja, tryskająca energią, piękna, pachnąca i uśmiechnięta z radosnym maluchem na rękach.
Nieźle, prawda? Ale to przecież tylko cel minimum. Poza tym…
…na macierzyńskim przy dziecku będziesz mieć mnóstwo wolnego czasu, więc…
w mojej wyimaginowanej rzeczywistości oczywiście zaplanowane było i to. Czas wolny przecież poświęcę na spotkania ze znajomymi, rozwój zainteresowań, podnoszenie kwalifikacji zawodowych i ostatecznie leniuchowanie! Moja próbka macierzyństwa, która tkwiła do tej pory tylko w głowie wyglądała trochę jak kadr z reklamy telewizyjnej.
Życie weryfikuje wszystko
Jak to zwykle bywa życie szybko potrafi sprowadzić do rzeczywistości. Każdy punkt z mojej wizji okazał się wystąpić jednak pierwsze skrzypce grały trzy literki: N,I, i E.
II. Gdzie w tym wszystkim jest dziecko?!
„No tak, wielkie macierzyństwo, a jak na razie ledwo wspomniała o dziecku!” – być może pomyślisz. Przecież to dziecko jest w tym macierzyństwie najważniejsze. Uspokoję Cię i w dodatku będzie to drugi duży punkt różowego macierzyństwa, w którym trochę się zatraciłam. A i myślę, że wiele mam się właśnie zatraca.
Każdego dnia z wielką niecierpliwością wypatrywałam postępów Wiktorka. Cieszyłam się nimi, ale jednocześnie traciłam inne piękne chwile bo wciąż wypatrywałam nowych umiejętności. Niektóre matki już na pamięć znają co które dziecko w jakim wieku zrobiło i tworzą w głowie swego rodzaju rankingi zajebi… hmmm TAK! zajebistości wszystkich dzieci w promieniu dziesiątek kilometrów. I wszystko fajnie dopóki te rankingi trzymają w głowach. Gorzej jak chcą się nimi – często na siłę – dzielić. Przez to właśnie chciałam, aby Wiktorek już w końcu siedział, potem, aby zaczął raczkować, chodzić, mówić itd. I tak chyba większość mam wpada w tą pułapkę porównań z dziećmi sąsiadów, koleżanek, rodziny. Tylko po co? Przecież:
Każde dziecko jest inne i rozwija się w swoim tempie!
Przy drugim dziecku zwolniłam. Już nie mam takiego wyczekiwania, aby Artuś jak najszybciej zaczął raczkować, mówić, chodzić. I Ty lepiej zakoduj sobie, że na wszystko przyjdzie czas. A kiedy to nastąpi z dumą i wielkim wzruszeniem patrz na ten pierwszy krok, pierwsze słowo „mama”, pierwsze „kocham Cię”.
Czy rozglądałaś się już wokół siebie?
Przyznałam Ci się – w sekrecie 😉 – do dwóch pułapek, w które dałam się złapać na początku mojej drogi macierzyństwa. Zdaję sobie sprawę, że często najlepiej wnioski wyciąga się z sytuacji, które odczuło się na własnej skórze. Jednak mimo wszystko radzę byś uczyła się na błędach innych! Tym bardziej, że prowadzi to czasami do sporego przewartościowania swojego życia.
Może zamiast próbować dążyć do pozornego ideału dostrzeżesz bardziej wartości, które masz wokół już teraz.
Bo co przyjdzie Ci z:
- posprzątanego mieszkania – kiedy będziesz w nim sama
- ugotowanego obiadu – kiedy nie będzie się nim z kim dzielić
- zrobionego prania – kiedy nie ma gdzie w tych strojach iść
- Ciebie pięknej, pachnącej i wysportowanej – kiedy dla rodziny praktycznie możesz nie istnieć
- wymarzonej kariery zawodowej – kiedy poza nią nie masz życia prywatnego
i w końcu:
- „idealnego dziecka” – kiedy dorośnie i zacznie żyć swoim życiem pozostawiając Cię samej sobie
Może warto to wypośrodkować? Czasem odpuścić te piętrzące się obowiązki, spakować kilka rzeczy do swojej ulubionej torby i zabrać męża i dzieciaki by spędzić czas po prostu razem.
Chyba to na czym powinno Ci zależeć najbardziej to pielęgnowanie relacji z bliskimi, prawda? Spróbujesz cieszyć się pojedynczym dniem, każdą chwilą – chwilą kiedy jesteście razem? Przecież to się już nie powtórzy! Owszem: marzenia, plany, rozwój – powinny mieć swoje miejsce, ale bez przesady. Wiedz, że:
to co najcenniejsze jest za darmo i w dodatku masz to teraz wokół siebie.
Ja definiuję swoje życie trzema osobami, które mam obok siebie, bo dom tworzą ludzie, nie ściany. Dom jest tam, gdzie jesteśmy MY.
Patrzę na te małe, roześmiane buźki. Nowe życia, którym ja dałam początek. Moje dzieci. Moi synowie. Czyste kartki, które codziennie zapisuję różnymi kolorami.
Wiem, że czasu się nie cofnie, a ja mam tylko jedną szansę na to, aby zapisać te kartki najpiękniejszymi kolorami świata. Tu nie da się wyrwać kartki, skreślić czy zmazać gumką złe doświadczenia. To życie, które trwa a jak będzie wyglądać zależy przede wszystkim ode mnie. Chcę to wykorzystać najlepiej jak potrafię, mam tylko jedno podejście i nie chcę go zmarnować. Dlatego staram się o tym nie zapominać mimo, że czasami jest bardzo ciężko. Mam tylko jedną szansę, której nie chcę spieprzyć bo odbudować coś jest znacznie trudniej.
Na zdjęciach:
Mata edukacyjna Iris marki Lionelo
Torba dla mam Sophie marki Lionelo
Więc jak? Wybierasz odległy ideał czy szczęście tu i teraz?
wpis jest elementem współpracy z LIONELO
Po pierwszym porodzie zmieniło się wszystko niestety wpadłam w pułapkę bycia „idealną”. Z synkiem wróciliśmy ze szpitala 24.12 Wigilia była u nas, chociaż wszystko przygotowaly Mamcia i Bratowa ale ja czułam sie gospodynią więc biegałam wokół wszystkich. Pierwszy dzień Świąt Tesciowie i Szwagier to dopiero było wyzwanie bo to juz my „organizowaliśmy” a później zaczęło się codziennie ktoś a w tym wszytskim głupia ja. Tak głupia teraz wiem i stosuje to w 2 ciąży, źle się czuję przepraszam i odmawiam wizyt. Poród miałam bardzo długi i bardzo ciężki (vacum), synek nie spał w nocy 3 miesiace a w dzień szału też nie było ale ja nie położyłam sie spać bo jak to poprac, popracować, pochować, ugotować i to 2 obiady dla męża i dla siebie bo przecież karmię to musi być na parze albo delikatniejsze o odkurzaniu i sprzataniu nie wspomne. Przychodził wieczór dziecko ok 20 spać a my zgarnąć, pomyc sie, zamienic z soba ze 2 zdania, kolacja i 22 zaczynamy do 4 czasem 5 zmienne maratony z Fifim po domu. Najlepsze było to że płakał i w czasie gdy mąż spacerował ja nie miałam możliwości snu. Pierwszy raz syna kąpała mi Mama, gdy mial 2,5 roku jak mialam lumbago. Nikt nie kapal, nikt nie wstawal w nocy radzilismy sobie sami mimo potwornego zmęczenia ale jestem z nas dumna, chociaż przyznam nie sądziłam że można być tak zmęczonym a jednocześnie tak silnym, zasypiając na stojącą mieć siłę nosić i kolysać brzdąca. Odpuściłam sobie rytuał mycia okien co sobote, wieczornego mycia podłóg dzień w dzień i pielenia warzywek co tydzień co do 1 zielska. Musi być obiad, zagarniete i zabawa, dziecko przed snem zbiera zabawki, dużą pomocą jest jak pozbiera w jedno miejsce przy okazji uczy się że matka to matka a nie służąca. Teraz w 2 ciąży którą znoszę źle nie wariuje jest to co musi być i jest ok chociaz gdy zdążył sie lepszy dzień to umyłam 4 okna i szafki kuchenne chociaż żałowałam bo stopy spuchly jak szalone wiec do porodu odpuszczam 😉
I teraz nie pozostaje mi nic innego jak życzyć Ci Aniu dużo, dużo zdrowia, szybkiego porodu, bez żadnych komplikacji i zdrowego i spokojnego Maluszka.
Fajnie, że podzieliłaś się z nami tym wszystkim. Dzięki! 🙂
O tak, zgadzam się z każdym Twoim słowem. Z tym, że myślałam, iż będę mieć na macierzyńskim mnóstwo czasu – miałam uczyć się języka obcego, ćwiczyć, chodzić z córką na różne zajęcia. Zgadzam się też z tym, że mamy często zamiast cieszyć się dniem dzisiejszym, małymi postępami dziecka – porównują swoje do innych. Co z tego że moja Ala ma 2 zęby jak jej rówieśniczka ma już 7? Co z tego ,że Ali coraz lepiej wychodzą próby siadania, skoro jeszcze ląduje na plecach, a jej rówieśnicy już stabilnie siedzą? Co z tego, że Ala podpełznie do zabawki, jak jej rówieśnicy już raczkują? A to z tego, że to moje dziecko, robi postępy i jest szczęśliwa. A za kilka lat nikt nie będzie pamiętać (może poza mną) czy powiedziala pierwsze slowo 2 miesiące szybciej niż rówieśnicy czy 2 miesiące pozniej.
Dlatego warto cieszyć się dniem dzisiejszym, małymi postępami, każdym uśmiechem. I cały czas pamiętać, że każde dziecko jest inne i na swój sposób wyjątkowe. Zapraszam Cię Sylwio do przeczytania też tego wpisu, mam nadzieję, że Ci się spodoba: http://smakimacierzynstwa.pl/zachowasz-ten-moment-zadanie-dla-ciebie/
Pozdrawiam 🙂
Jako tata dwójki dzieciaków mogę powiedzieć, ze to wszystko prawda. Ale najciekawsze jest to, że przed urodzeniem dziecka mieliśmy już wszystko tak poukładane! Zaplanowany każdy dzień. Tysiące rozmów, jak my to będziemy się dzielić obowiązkami… ty to, ja tamto, żeby było Ci lżej 🙂 I tak to wszystko wywróciło się do góry nogami po urodzeniu się Oliwki! Lepiej nic nie planować 🙂
No to możemy sobie Damianie przybić piątkę! 🙂
Dużo cierpliwości i radości dla Was 🙂
Bardzo ładne imię córeczki 🙂
Piękne zdjęcia, i również się zgadzam że życie zmienia się, lecz na lepsze 🙂
Dziękuję 🙂
Już jestem Mamą 🙂 Wszystko się zmieniło, gdy pojawił się mój synek. Pozdrawiam
Oczywiście na lepsze, piękniejsze, pełniejsze prawda? 🙂
Już jestem Mamą 🙂 Wszystko się zmieniło, gdy pojawił się mój synek. Pozdrawiam
Macierzyństwo jeszcze przede mną, ale nigdy bym nie pomyślała, że można tworzyć takie rankingi :).
Ja też nie zdawałam sobie z tego sprawy dopóki nie zostałam mamą 🙂
Z tymi porównaniami rzeczywiście tak jest, ba! zostaje nam to chyba w każdym okresie życie.
Faktycznie czasami zostaje z nami już do końca życia to… porównywanie. Tylko jaki jest jego sens? Tracimy swój czas i energię którą chyba lepiej wykorzystać np. na swoje pasje, miło spędzony czas z dzieckiem, mężem? To z pewnością da nam więcej radości 🙂
U mnie to całkowita prawda, że macierzyństwo zminiło wszystko, ale na szczęście na znacznie, znacznie lepsze!
A wpadłaś też może na początku w jakieś „pułapki” macierzyństwa? np. wspomniane przeze mnie porównywanie do innych dzieci? ile ma ząbków? czy już raczkuje, siedzi, chodzi?
Szczerze, to nie, ja zawsze wszystko po swojemu i jestem raczej do przesady indywidualistyczna, z czym mi bardzo dobrze 🙂
Zgadzam się z Tobą 😉 warto znaleźć ten „złoty środek” i nie popadać w skrajności!
…i przede wszystkim starać się nie porównywać bo każda rodzina, każde dziecko jest inne i wyjątkowe 🙂
Dużo jest pułapek, szczególnie jak się ktoś porównuje do blogerek, które mają pełno gadżetów, czyste domy do zdjęć i uśmiechnięte dziecko. Trzeba znaleźć złoty środek na własne życie 🙂
porównywanie często jest gubiące. Sama nie raz porównywałam swojego syna z innymi dziećmi, siebie z innymi matkami czy swój dom z innymi domami. Przestałam! Uwolniłam się i w końcu żyję 🙂
I oby tak dalej 🙂 mi też w końcu się to udało 🙂
Tak to prawda, życie wywraca się do góry nogami:)
I nabiera wielu kolorów 🙂
Poruszasz bardzo ważne kwestie! Porównywanie potrafi być bardzo frustrujące, a trzeba się cieszyć tym, co się ma 🙂
Dokładnie tak 🙂 Pozdrawiam 🙂
Bardzo fajnie napisany post i piękne zdjęcia 🙂
Dziękuję bardzo :*
Chyba najważniejsze to zachować równowagę w każdym aspekcie życia 🙂 Bardzo mądry tekst!
Dziękuję 🙂 Asia, tak jak piszesz bardzo ważne jest zachowanie równowagi w naszym życiu tylko czasami wpadamy w różne „pułapki” i zupełnie nieświadomie zaburzamy tą równowagę. Dlatego dobrze jest czasami zatrzymać się, pomyśleć i starać się zrobić wszystko, aby wrócić na właściwe tory 🙂
Bo kobieta chce wszystko pogodzic, a czasami trzeba odpuścić ustawić priorytety..:)) wtedy jest lepiej i człowiek moze się skupić na dziecku, bliskich, miłości
Właśnie… ustawić priorytety. Bardzo ważna kwestia bo nie ma na świecie nic ważniejszego od ludzi, od naszych najbliższych :*
Wielu rodziców, z którymi pracuję, wpadają w podobne pułapki. Zawsze im powtarzam, żeby wzięli to na luz, bo nie ma instrukcji obsługi do dziecka. Fajnie, że to u siebie zauważyłaś i zmieniłaś swoje zachowanie 🙂 Najważniejsze, żebyście byli szczęśliwi, reszta to detale (np. pranie ;))
Zgadza się, nikt nie dostaje wraz z narodzinami dziecka dokładnej instrukcji według której powinien postępować. Tak jak pisałam już niżej to taka podróż w nieznane, bez mapy, bez wskazówek. Za to z wieloma zakrętami, ale i pięknymi widokami. Bo macierzyństwo to najpiękniejsza podróż w jaką zabiera nas życie :*
Moje #tuiteraz właśnie się dzieje 🙂 Sama wpadłam w podobne pułapki, z których teraz pomału się wygrzebuję. Niektórych rzeczy już nie nadrobię, a na nowe czekam. I nie mam zamiaru ich przegapić. A dom się zdąży posprzątać 😉
Macierzyństwo to jak wyprawa w nieznane. Najpiękniejsza podróż naszego życia. Bywa bardzo ciężko, ale warto… :*
Jestem z tych osób, które potrafią przymknąć oko na bałagan, a wolę wyjść np z córką na rower 🙂
Ja również się już tego nauczyłam 🙂
Moim zdaniem z macierzyństwem jest tak samo, jak z opieką nad osobą chorą, czy starszą – jaki opiekun, taki podopieczny, zatem nie wstydzę się tego, że myślę o sobie w macierzyństwie i nie bardzo interesuje mnie wykorzystywanie rad ze stawianiem dziecka na pierwszym miejscu i robienia dla niego, pod niego. Zdrowym wydaje mi się podejście mama człowiek, mama tez potrzebuje troszkę swojej zabawy (mam małe dzieci, tak im tłumaczę).
Oczywiście, pisałam jakiś czas temu o tym, że macierzyństwo to nie „poświęcanie” się dla dzieci. To bycie dla nich, obok nich jednocześnie nie zapominając o sobie. O swoich marzeniach, swoim rozwoju, pasjach…
„Szczęśliwa mama=szczęśliwe dziecko”
‚To co najważniejsze jest za darmo’ – racja po stokroć! 🙂
I warto to doceniać… 🙂
Super wpis, złoty środek zawsze warto go szukać.
Dzięki wielkie:)
Bardzo interesujący wpis, mądrze napisane, wchłonęłam go natychmiast. Sama początkowo wpadałam w pułapki, czasem większe, czasem mniejsze, uczyłam się być rodzicem, teraz też popełniam błędy, ale staram się jak najszybciej wyciągać z nich wnioski, nikt nie jest idealny, ani nie uczynimy idealnym świata wokół nas. 🙂
Dzięki 🙂 Tak jak piszesz, chyba większość z nas wpada w podobne pułapki macierzyństwa i wiele innych. Ważne jest to, aby wyciągać wnioski, uczyć się na swoich błędach i ponownie ich nie popełniać. Nikt przecież wcześniej nie uczy nas macierzyństwa…