Zwykły letni dzień. Poniedziałek, tak to był poniedziałek. Sięgnęłam po test, który gdzieś tam zalegał w szafce z lekami. Dlaczego? Nie wiem, bez jakiegoś większego zastanowienia. Kompletnie nic nie podejrzewając, to działo się jakoś intuicyjnie. Byłam pewna, że test wskaże jedną kreskę. Mogłabym się wtedy z Tobą założyć o milion dolarów, że spóźniający się tylko o tydzień okres to wynik dochodzenia organizmu po ciąży, stresu, przeziębienia albo policystycznych jajników.
Więc jak to się stało…?
Spokojna o to co wskaże test poszłam szykować Wiktorkowi śniadanie, mężowi kanapki do pracy, do której tego dnia już nie pojechał… W przeciągu pół godziny miałam kolejne trzy testy przed sobą i wszystkie konsekwentnie wskazywały dwie kreski. Nasze kroki od razu skierowały się do nota bene bardzo sympatycznego lekarza, który po chwili badania wydrukował zdjęcie małej fasolki i zaczął gratulować. Pamiętam minę Tomka, zadowolenie i duma. A ja? Ja w tamtym momencie czułam jak nogi uginają się pode mną. Szczęście z niedowierzaniem, 100 myśli na minutę, łzy, przeplatające się z myślami: jak to będzie? co my zrobiliśmy? jak teraz damy radę? i ON, którego ramiona zaczęły uspokajać.
Kiedy zaczęliśmy się cieszyć?
Poniedziałek, ten wakacyjny dzień znowu wywrócił moje życie do góry nogami. I nie mam zamiaru ukrywać, że wszystko zaplanowaliśmy, że to była przemyślana decyzja, że „się staraliśmy”. Ta wiadomość zaskoczyła nas tak mocno, że potrzebowaliśmy kilku dni, aby ochłonąć, zrozumieć i zacząć się cieszyć. Nie, trochę się zagalopowałam. To ja potrzebowałam tego wszystkiego. ON nie. On od początku się cieszył, On wierzył, On nie doszukiwał się problemów tylko wiedział, że wszystko się poukłada, On widział w tym wszystkim sens, ON kochał Cię od samego początku… to był Twój Tata Synku…
Ja mimo, że płakałam nad testem ciążowym teraz wiem, że życie nie mogło napisać nam lepszego scenariusza. Za miesiąc będziesz już z nami. Taki mały i bezbronny. Potrzebowałam chwili, potrzebowałam czasu, aby zrozumieć, że czasami to co ważne, to co da nam dużo szczęścia i nada nowy sens naszemu życiu często wydaje się końcem świata, a w większości przypadków to tylko kolejny zakręt na naszej drodze do szczęścia.
Po co to wszystko?
Dlaczego dzielę się z Tobą czytelniku kawałkiem siebie? Dlaczego dzisiaj temat nie dotyczy konkretnej, praktycznej rady tylko ukazuje trochę mojego małego świata? Dlaczego kolejny raz otwieram przed Tobą jedną z szuflad mojego życia? Bo chciałabym abyś oprócz praktycznych rad jakie znajdziesz przeglądając zakładki mojego bloga, znalazł też być może receptę na swoje wyrzuty sumienia, które pojawiły się u Ciebie tak samo jak u mnie. Coś zawiodło, nieskuteczna antykoncepcja, pewność, że karmienie piersią to skuteczny środek antykoncepcyjny, a może chwila słabości? Nieważne. Mi chwilę zajęło, aby cieszyć się, wzruszać i kochać to małe bijące we mnie Serduszko. Z perspektywy czasu wiem, że tego potrzebowałam. Dlaczego? Ponieważ dzięki temu wiem, że osoba, której trzy lata temu powiedziałam sakramentalne „TAK” to najbliższa i najwspanialsza osoba jaką przyszło mi spotkać na swojej drodze. Dzięki temu mam jeszcze więcej motywacji do tego, aby dbać o siebie, aby się rozwijać, wierzyć, żyć… bo mam dla kogo. To jedno małe CUDO, które w nocy szuka mojej dłoni, mojego ciepła i to drugie CUDO we mnie, które delikatnymi kopnięciami domaga się też zainteresowania. I TEN który zawsze wierzy, że ze wszystkim sobie poradzimy i damy radę bo sam kocha i nauczył mnie kochać w taki sposób, że świadomość tego, że jesteśmy razem, że tworzymy rodzinę dodaje sił i skrzydeł nawet w sytuacjach, które wydawały by się bez wyjścia.
Można pokochać drugie dziecko tak samo jak pierwsze?
Teraz oprócz tego, że jestem Kobietą, Żoną, jestem też MAMĄ, za chwilę będę już w 100% podwójną mamą i mam kawał roboty do zrobienia bo w końcu bycie Mamą to praca przez całe życie. Ciężka i najpiękniejsza praca 24/h, która potrafi nauczyć nas tak wiele, która potrafi odkryć w nas niezliczone pokłady energii, szczęścia i miłości. Mimo, że miałam wątpliwości czy drugie dziecko można tak mocno kochać jak to, które siedzi już obok, które całuję codziennie na dobranoc, które tuli mnie swoimi małymi, bezbronnymi rączkami to już wiem, że miłość potrafi być wielka i potrafi się mnożyć. Świetnie odpowiedziała na to pytanie Elżbieta Zubrzycka w książeczce dla dzieci pt. Będziemy mieli Drugie Dziecko! Magia serca i miłości: „Bo serce ma mnóstwo kieszonek.” Serdecznie polecam tą książkę, jest okraszona pięknymi obrazkami, dzięki którym „pierwsze dziecko” może dowiedzieć się co za chwilę się wydarzy 😉
Droga mamo!
Porzuć te wyrzuty sumienia i uwierz mi, że za chwilę dojdziesz do tego samego miejsca w którym ja teraz jestem. Mi udało się to zanim jeszcze ujrzałam tą kruszynkę. Ty być może poczujesz to tuląc swoje maleństwo w ramionach. Nieważne jednak kiedy to nastąpi, nie bój się swoich uczuć, wątpliwości, swoich myśli i pamiętaj, że tak jak to mówił Phil Bosmans:
„Najpiękniejszych chwil w życiu nie zaplanujesz. One przyjdą same.”