Baby Blues kontra Depresja Poporodowa – sprawdź dlaczego czujesz się źle i czy możesz coś z tym zrobić. Twój problem dotyka prawie każdą świeżo upieczoną mamę. Poniżej poznasz moje sposoby jak wygrać z przeciwnikiem.
Kim jesteś? (zwycięzcą? 😉 )
Jesteś mamą, żoną, partnerką, córką, opiekunką, panią domu – tyle ról i we wszystkim chcesz być doskonała, perfekcyjna. O każdego dbasz, prowadzisz dom, pracujesz, zajmujesz się dziećmi, itd. A gdzie w tym wszystkim Ty sama?? Hmm…
Zacznijmy od Baby Blues
To właśnie Ciebie po porodzie dotyka baby blues, który może mieć poważne konsekwencje i przerodzić się w depresję poporodową. Jak tego uniknąć? Na początku warto rozróżnić te dwa pojęcia. Baby blues dotyka większość kobiet po porodzie. Nie jest jednak chorobą tylko efektem przemęczenia, adrenaliny okołoporodowej oraz huśtawki hormonalnej. Zwykle daje o sobie znać między 3 a 5 dobą po porodzie. Trwa od 2 do 6 tygodni i przechodzi. W tym czasie możesz odczuwać problemy z koncentracją, czuć się smutna, zmęczona, często płakać i mieć poczucie, że jesteś złą matką i nie radzisz sobie z dzieckiem. Musisz pamiętać, że:
to przejściowy stan i za chwilę wszystko wróci do normy.
Powinnaś w tym czasie dużo odpoczywać, korzystać z pomocy najbliższych, rozmawiać zwłaszcza ze swoim partnerem, wychodzić z domu i nie zamykać się na innych.
A Depresja poporodowa?
Depresja poporodowa może pojawić się kilka tygodni czy nawet miesięcy po porodzie. Nie ustępuje tak szybko i objawia się między innymi: zaburzeniem snu, niechęcią do dzieci, także swoich, brakiem apetytu, niepokojem, poczuciem bezsilności, brakiem akceptacji siebie, a nawet myślami samobójczymi. Może utrzymywać się kilka miesięcy, a nawet lat. Jest to stan, który wymaga pomocy specjalisty i leczenia farmakologicznego gdyż w odróżnieniu od baby blues może mieć poważne konsekwencje nie tylko dla Ciebie, ale także dla dziecka.
Droga Mamo warto mieć świadomość, że po 9 miesiącach noszenia pod sercem dziecka, porodzie, który mógł mieć różny przebieg, burzy hormonalnej jaka w Tobie zachodzi to normalne, że nagle możesz poczuć się całkowicie bezsilna. Ale!
NIE PODDAWAJ się temu, w końcu jesteś mamą i silną kobietą. Pora z tym walczyć! Tylko jak?
Opowiem Ci bajkę
Historię o pewnej dziewczynie, kobiecie, a przede wszystkim mamie. Odważna, wesoła, niepoprawna optymistka. Urodziła ślicznego chłopca i wkrótce po jego narodzinach: puk, puk, zapukała do jej domu zimna i pesymistyczna, odległa i niszczycielska – pani depresja. Cichutko zamieszkała w jednym z kątów jej domu i odmieniła życie dziewczyny. Sprawiła że stało się ono ponure i szare, a różowe okulary pękły w drobny mak. Ona sama z optymistki przerodziła się w smutną i obojętną na otoczenie kobietę. Nawet uśmiech jej synka nie potrafił przepędzić nowej lokatorki z domu. Młoda kobieta czuła się samotna, przy znajomych udając że jest wszystko okej. Aż pewnego dnia pewna bliska jej osoba, która znała ją jak nikt inny dostrzegła rozpacz w oczach dziewczyny. Potem była rozmowa, bardzo oczyszczająca, płacz oraz wspólne spacery i spędzanie czasu. Otóż ta osoba nie pozwoliła pozostać dziewczynie sam na sam z lokatorką – depresją. Bajka jak to bajki ma szczęśliwe zakończenie. Nastąpił move-out depresji z domu i przepędzenie całego smutku. Pewnie zastanawiasz się kim była osoba, która pomogła? Naprawdę nie domyślasz się? To również mama – mama naszej bohaterki, bo tylko miłość matki potrafi naprawić wszystko. Kto zna cię lepiej jeśli nie kochający rodzic?
Morał płynący z tej historyjki: MAMA to piękne słowo i ważna rola życia. Każda kochająca mama jest piękna dla swojego dziecka i idealna.
Więc dlaczego się dołujesz skoro jesteś taką wartością?
Depresja siedzi w głowie, to choroba do przezwyciężenia której potrzebni są najbliżsi. Poza tym, ostatecznie to Ty musisz znaleźć w sobie tą siłę aby przezwyciężyć słabości.
Moje sposoby, aby nie dopuścić do siebie niechcianej współlokatorki
- Staraj się myśleć pozytywnie, uśmiechaj się przez łzy;
- Załóż sobie nowe cele i dąż do nich;
- Nie spędzaj dnia samotnie, spotykaj się z przyjaciółmi;
- Wybierz się na długi spacer;
- Walcz z nadwagą po porodzie – siłownia albo ćwiczenia w domu;
- Dbaj o siebie – ubierz się ładnie i/lub zrób makijaż, nawet jeśli masz spędzić cały dzień w domu;
- Rozmawiaj z rodziną, przyjaciółmi, innymi mamami, opowiedz im co czujesz;
- Poproś partnera o wsparcie i pomoc przy opiece nad dzieckiem – faceci się nie domyślą! 😉
- Spędź z partnerem trochę czasu tylko we dwoje;
- Nie obwiniaj ojca swojego dziecka o swój stan, teraz jesteście zmęczeni i poirytowani z powodu nieprzespanych nocy ale pamiętaj, że to Twój kochany mąż;
- Odpoczywaj i zdrowo się odżywiaj;
- Wybierz się na zakupy i kup sobie coś ładnego, albo zrób zakupy przez Internet. W sieci można znaleźć pełno okazji. Ostatnio dałam się skusić na zakupy on-line w drogerii Douglas z 10% rabatem. Może to być nawet głupi błyszczyk, ale dobrze wiem, że kosmetyki to jest coś co może poprawić humor.
Kiedy tylko poczuję, że niechciana współlokatorka puka do moich drzwi jak najprędzej przeglądam te punkty w poszukiwaniu tego, który jest najbardziej realny do zrealizowania w najbliższym czasie. Tobie też to polecam.
Dokładnie za dwa dni minie 5 miesięcy od kiedy zostałam po raz drugi „szczęśliwą” mamą.
Specjalnie słowo SZCZĘŚLIWĄ jest w cudzysłowiu bo macierzyństwo, zwłaszcza po dłuższej przerwie nie jest usłane różami…. zresztą chyba żadne macierzyństwo nie jest usłane różami, ale każdy przeżywa je na swój sposób.
Młody w nocy jak zwykle wiercił się niemiłosiernie….budzi mnie każdy szmer, więc pobudki mam co godzinę w tym dwie na żarcie….. zazwyczaj tak wyglądają moje noce…. ale do dnia dzisiejszego pobudka była o 6, ale dzisiaj synuś postanowił obudzić się na dobre o 4
Czasami mam ochotę zamknąć za sobą drzwi i zostawić to wszystko…. ja nie wiem skąd ja czerpie na to wszystko siły żeby nie wybuchnąć i nie zacząć wrzeszczeć….. Ktoś mógłby zapytać gdzie w tym wszystkim jest mąż, facet, partner…. jest i owszem, ale większość dnia jestem sama z dzieckiem i wariuje…. wkurzają mnie ludzie z mojego otoczenia jak przychodzą i mówią „jaki on słodki”, „jaki on spokojny”….. tak bym się chciała choć na tydzień z nimi zamienić
Kocham mojego syna, jednego i drugiego ale natłok obowiązków i niemiłosierna samotność w ciągu dnia sprawia iż nie potrafię być tą „szczęśliwą mamą”.
Owszem, ogarnia mnie niesamowita radość jak Młodemu coś uda się nowego poczynić, tak jak na przykład dzisiaj udało mu się złapać w rączki kubek niekapek i napić się samodzielnie herbatki 🙂
Ale wieczorami jestem już tak zmęczona, że łzy same lecą i zaczynam się zastanawiać czy to wszystko ma sens….. wiem że ma, ma sens- kocham moich bliskich i oddałabym za nich życie, ale zwyczajnie jestem tylko człowiekiem, słabym i zarazem zbyt chyba silnym człowiekiem…….. człowiekiem który za bardzo chce być dla wszystkich idealny, zbyt perfekcyjny. Chce być matką, żoną, przyjaciółką, partnerką, kochanką, idealną panią domu…..
Dziękuję Ci, że zechciałaś podzielić się swoimi emocjami i uczuciami. Macierzyństwo to piękna droga, ale bardzo trudna. I pamiętaj! nie da się być we wszystkim idealnym i perfekcyjnym. Ale mam do Ciebie pytanie: kiedy ostatnio zrobiłaś coś tylko dla siebie? coś co dało Ci dużo szczęścia i satysfakcji?
Dawno? Zapraszam Cię do przeczytania wpisu: http://smakimacierzynstwa.pl/jak-dobrze-byc-kobieta/
I obiecaj, że tak jak ja w najbliższym czasie pomyślisz tylko o sobie i zrobisz to o czym od dawna marzyłaś…
Depresja poporodowa to ciężki orzech do zgryzienia. Ja osobiście przez nią nie przeszłam, ale mam przyjaciółkę, która to przeżyła. Jednak przyznam szczerze, że bardzo trudno jest pomoc takiej osobie, bo żadna rozmowa, pomoc w domu, przy dziecku, czy wyciąganie takiej kobiety z domu nie pomaga. Moja przyjaciółka była trudnym przypadkiem i przez pierwsze 3 miesiące dzieckiem musiał zająć się mąż, bo ona nie była w stanie. Nie chciała dziecka karmić, przytulać i w ogóle się nim zajmować. Mimo iż jej córeczka ma już 6 lat, ona do tej pory żałuje tych pierwszych miesięcy, ale tak naprawdę nie miała na to żadnego wpływu, bo kwestie hormonalne, które są odpowiedzialne za dwpresje, są silniejsze od nas.
Ojej to przykro bardzo. A powiedz mi ta depresja miała miejsce tylko po urodzeniu i już później nie było nawrotu?
Tak jak wspomniałam w tekście i tak jak Ty Asiu napisałaś, depresja to ciężki temat i jeżeli mamy już z nią do czynienia to jest to stan, który wymaga pomocy specjalisty i niestety bardzo często leczenia farmakologicznego.
Ona nie miała nawrotu. Aczkolwiek na początku było bardzo trudno, bo w ogóle nie chciała zajmować się swoją córeczką. Dopiero po 3 miesiącach pierwszy raz wzięła ją na ręce i przytuliła. Dla mnie w tym wszystkim najgorsze było to, że ona nie otrzymała żadnej pomocy psychologicznej w szpitalu, dopiero potem, jak już była w domu, to szukali na własną rękę. Niestety, ale u nas w Polsce w szpitalach bardzo małą wagę przykłada się do zdrowia od strony mentalnej.
To smutne, ale niestety takie sytuacje się zdarzają. A jeżeli chodzi o pomoc psychologiczną po porodzie to uważam, że powinna być ona możliwa dla każdej kobiety tak jak np. wizyta położnej środowiskowej.
O super! Jak tylko wygospodaruję więcej czasu to zabiorę się za czytanie. Jestem bardzo ciekawa pozycji „Jesień w Brukseli” 🙂
Miło mi i zapraszam do czytania 🙂
Mnie na szczęście jakoś wszelkie tego typu nastroje ominęły, a jak miałam moment, że nie wiedziałam co ze sobą zrobić, to zaczęłam pisać książki 🙂
Książki? A o czym? Ujrzą one światło dzienne? 🙂
Świetne rady. 🙂 Ja miałam sporego baby bluesa. Płakałam jak oszalała z niby błahych powodów. Też było trochę tak, że poród spadł na mnie jak grom z jasnego nieba, wcześniej niż się spodziewałam, w atmosferze strachu… Nie dawałam sobie rady. Bardzo pomógł mi mąż i moja mama, dzięki nim to nie przerodziło się w nic poważniejszego. Trzeba starać się o tym rozmawiać z najbliższymi.
Dzięki 🙂 Tak, to ważne, aby rozmawiać, dzielić się swoimi uczuciami, myślami z najbliższymi. Coś co nam może wydawać się wielkim problemem, dla innych tych, którzy patrzą trochę z perspektywy niekoniecznie. Hormony jednak robią swoje i trzeba mocno walczyć, aby ten gorszy nastrój, smutek nie przerodził się w poważną chorobę.
Ja to porównuję zawsze do bycia Mamusią Muminka. Fajnie, że masz Muminka, ale bądź kimś więcej niż matką swojego dziecka. Bądź Anią, Marysią, Kasią. Miej imię i tożsamość.
Sama nie jestem mamą, ale widzę po moich koleżankach, że większość z nich zapomina o tym, że prócz matką nadal są kobietami, ludźmi i tak sie wkręcają w to macierzyństwo, że zaniedbują swoje zdrowie psychiczne. A przecież każdy- nawet młoda mama – potrzebuje chwili dla siebie, rozmowy z przyjacielem itd. Wydaje mi się, że ważna tu bardzo jest rola partnera, który wspiera swoją partnerkę w byciu mamą i dalej widzi w niej kobietę i daje prawo do innych ról niż mama, żona, Pani Domu.
Paulina w 100% się z Tobą zgadzam. Nasz partner odgrywa mega ważną rolę. Jego wsparcie, pomoc, umiejętność docenienia naszego trudu jest bardzo potrzebna. Macierzyństwo nie jest przecież poświęcaniem się dla dziecka, zapominaniem całkowicie o sobie i swoich potrzebach, a wręcz przeciwnie. Zresztą to zdanie mówi samo za siebie: „Szczęśliwa mama to szczęśliwe dziecko”. 🙂
chciałabym powiedziec że czegos takiego nie miałam ale jak tak czytam to chyba jednak troche mnie dotkneło. bardzo ciekawy i pomocny wpis:)
Dziękuję 🙂
Depresja poporodowa jest straszna…sieje ogromne spustoszenie, niewidzialne…efekty jej działania wychodzą dopiero po wielu wielu latach…A punkty wymieniłaś? Wszystkie do zrealizowania dla własnego dobra i szczęścia swojego i dziecka:)
Dlatego warto o tym mówić, mieć świadomość, że coś takiego jak baby blues, a nawet depresja się przytrafia, że nie jesteśmy jedyne i same w tym wszystkim, że można z tym walczyć. Warto również, aby najbliżsi zwracali uwagę nie tylko na dzidziusia, ale też na mamę, która pod maską z przyklejonym uśmiechem może skrywać swój ogromny smutek…
na całe szczęście poporodowadepresja ominęła mnie szerokim łukiem.
To dobrze :* Pewnie było dużo, dużo radości z maluszka 🙂
Osobiście szczęśliwie nie doświadczyłam, jednak w dalszej rodzinie był przypadek. Kuzynka praktycznie przez rok nie czuła nic do dziecka, duża pomoc obu babci i męża, okazała się nie rozwiązała problemu, pomógł dopiero specjalista i leki.
Czasami niestety konieczna jest pomoc specjalisty i zastosowanie leczenia farmakologicznego. Uważam, że trzeba o tym otwarcie mówić i mieć świadomość, że takie rzeczy się zdarzają. Pozdrawiam 🙂
Kochana, trafiłaś w samo sedno!♡ za chwilę ponownie mam to przed sobą, choć muszę przyznać, źe z Olim poszło mi w miarę gładko, ryczałam tylko jeden dzień, później zakasałam rękawy, wzięłam dupkę w troki i nagle przypływ super energii i mocy jak nigdy!;)damy radę w każdej sytuacji-bo jak nie my to kto!jesteśmy wielkie!nasze mamy również…♡
Pozdrawiamy;*
Bo jak nie my to kto? 🙂 Otóż to! Musimy być silne dla naszych maluszków, które tak bardzo nas potrzebują przecież jesteśmy dla nich najważniejsze na świecie.
Aguś mam nadzieję, że tym razem również będzie dobrze czego oczywiście Ci życzę :*
Tez miałam depresję poporodową po drugim dziecku i uważam że to przezwyciężyłam sama i jestem z tego dumna. Uważam, że wszystko siedzi w głowie i nawet lekarz nie pomoże, jeżeli ktoś nie da sobie pomóc…Do „lavinka” – przestań wypisywać takie głupoty bo po Twoim wpisie to się dzieci odechciewa. Reprezentujesz małą grupę osób uważam, które mają poważny problem – więc powodzenia w przezwyciężeniu choroby. Ale nie pisz że powyższe porady są do niczego, bo to nieprawda!! Ciężka depresja, psychoza jest chorobą cywilizacyjną- tu się zgodzę że trzeba to leczyć długo za pomocą leków, przy udziale lekarzy itp itd. Ale depresja poporodowa nie jest czymś z czym nie można sobie poradzić. Moim zdaniem, jeżeli dziecko, rodzina jest priorytetem to ten stan minie. Natomiast jeżeli ktoś skupiony jest na sobie, egoistyczny i myśli tylko o tym co czuje, czy czuje, co myśli itp to niestety ciężko będzie to przezwyciężyć…
O dzieciach jeszcze nie myślę, ale mam nadzieje, że ominie mnie depresja poporodowa (czego sobie bardzo życzę). Ciężko mi się określić w tym temacie, ale wydaje mi się, że bardzo dużo daje tutaj wsparcie partnera. Myślę, że przed porodem warto przybliżyć mu temat baby blues oraz depresji poporodowej, żeby już wiedział co się może zdarzyć.
Kasiu ja też życzę Ci, aby ominął Cię baby blues, a zwłaszcza, abyś nigdy nie miała do czynienia z depresją. A pomoc, rozmowa, zrozumienie mężczyzny, którego kochamy jest nieoceniona. Dobrze jednak tak jak piszesz jeszcze przed porodem przybliżyć mu pewne tematy. Pozdrawiam 🙂
Jako że choruję na depresję od lat, powiem Ci, że Twoje rady można od razu wyrzucić do kosza. Myślenie pozytywne nic nie daje, jeśli człowiek nie jest w stanie odczuwać żadnych uczuć. Przy kilku napadach potrafiłam opowiadać dowcipy w towarzystwie, co z tego, gdy mój organizm nie był w stanie odczuwać ani smutku, ani radości? Przez ponad rok? Wydaje mi się, że baby blues to tak jak piszesz, efekt przemęczenia, a depresja to jednak oddzielna jednostka chorobowa, która zostaje tak jakby aktywowana przez burzę hormonalną. Ja nie miałam baby blues w ogóle, depresja przyszła dwa miesiące po urodzeniu dziecka (myślę że jej pojawienie nałożyło się na atak wrzodów i zaniknięcie pokarmu, kobiety karmiące piersią rzadziej cierpią na depresję z racji odpowiedniego poziomu hormonów). Ponieważ znam ten stan od wczesnej młodości, po prostu wiedziałam, że to minie (u mnie mija, kto inny potrzebuje leków), jeśli jednak ktoś nigdy nie miał do czynienia z taką reakcją organizmu, jest w podwójnym szoku. Dbanie o siebie w depresji? Zapomnij, człowiek walczy ze sobą, żeby wynieść śmieci. Żeby w ogóle wstać. Rozmawiać z rodziną? To nic nie daje, oni nie są w stanie zrozumieć. Z partnerem czas we dwoje? Przecież podczas depresji się do niego nic nie czuje, więc czas spędzony z nim będzie zmarnowany, tak dla chorej jak i dla niego. Wybierz się na zakupy? W depresji? Jak, przecież od dwóch tygodni nie dałaś rady wyjść z dzieckiem na spacer, a co dopiero do sklepu. Jesteś tak osłabiona głodem, że ledwo dochodzisz do toalety.
Wydaje mi się, że sama nie do końca zdajesz sobie sprawę, co to jest depresja i tylko powielasz stereotypy.
Czytając dokładnie wpis mogłaś natrafić na pewno kluczowe zdanie dotyczące depresji poporodowej. Cytuję: „Jest to stan, który wymaga pomocy specjalisty i leczenia farmakologicznego gdyż w odróżnieniu od baby blues może mieć poważne konsekwencje nie tylko dla Ciebie, ale także dla dziecka.”
No przecież własnie piszę. Te rady są bez sensu, równie dobrze mogłaś kazać dziewczynom skakać cały dzień na jednej nodze albo układać puzzle. Takie rzeczy powinna robić każda dziewczyna i matka, ale nie uchroni ją to ani przed baby blues, ani przed depresją. To się po prostu dzieje i już. Na tym polegają choroby psychiczne, że dobre_rady w stylu „weź się w garść”, „idź na spacer czy randkę” – nie działają. Ba, nawet same leki też nie zawsze działają, moja mama po urodzeniu mego brata spędziła kilka miesięcy na oddziale zamkniętym, bo prócz depresji poród aktywował halucynacje i psychozy. Nie wyleczyła się z tego. Żeby normalnie funkcjonować, to znaczy żeby odróżniać rzeczywistość od wyobraźni i lęków, musi brać na stałe mocne leki. Inaczej musiałaby leżeć cały czas w kaftanie. Nie, udana randka by nie pomogła, ani nie uchroniłaby jej przed tą chorobą.
No widzisz dla niektórych szczera, oczyszczająca rozmowa np. z mamą, partnerem, przyjaciółką, którzy patrzą trochę z dystansu na pewne rzeczy potrafi pomóc. Wiadomo, że skłonność do depresji jest uwarunkowana różnymi czynnikami np. kłopotami podczas ciąży, niską samooceną, jakimiś stresującymi wydarzeniami jakich się doświadczyło, brakiem zrozumienia wśród najbliższych, złymi relacjami z partnerem itd.itd.
Przed napisaniem tego postu rozmawiałam z 3 mamami, które opowiedziały mi o swoim samopoczuciu po ciąży, dwie z nich dotknął baby blues, który minął bo w końcu wzięły się w garść, otworzyły się na innych, zapisały się na jakiś kurs, odgrzebały stare znajomości i przede wszystkim otworzyły się na świat i wyszły z domu. Oczywiście to nie było łatwe, nie stało się tak nagle, ale kilka z powyższych punktów są właśnie wskazówkami od nich. Dlatego proszę Cię nie generalizuj bo każdy z nas jest inny, a jeżeli chociaż jednej mamie powyższy wpis pomoże chociażby w pokonaniu złego samopoczucia po ciąży to dla mnie będzie to wielki sukces.
Ależ ja się z Tobą całkowicie zgadzam. Miła rozmowa z kimś miłym zawsze jest miła. Problem jest, kiedy masz baby blues albo depresję. Wtedy ta rozmowa nie jest miła, bo nie cieszy. Ani trochę. Po tej rozmowie często jest człowiekowi jeszcze gorzej, bo ma wyrzuty sumienia wobec ludzi, którzy mu pomagają i tym bardziej ma ochotę się zabić, żeby się z nim nie męczyli. Złe samopoczucie w ciąży i po nie_ma_nic wspólnego z depresją, czy ja piszę po chińsku?
Tez miałam depresję poporodową po drugim dziecku i uważam że to przezwyciężyłam sama i jestem z tego dumna. Uważam, że wszystko siedzi w głowie i nawet lekarz nie pomoże, jeżeli ktoś nie da sobie pomóc…Do „lavinka” – przestań wypisywać takie głupoty bo po Twoim wpisie to się dzieci odechciewa. Reprezentujesz małą grupę osób uważam, które mają poważny problem – więc powodzenia w przezwyciężeniu choroby. Ale nie pisz że powyższe porady są do niczego, bo to nieprawda!! Ciężka depresja, psychoza jest chorobą cywilizacyjną- tu się zgodzę że trzeba to leczyć długo za pomocą leków, przy udziale lekarzy itp itd. Ale depresja poporodowa nie jest czymś z czym nie można sobie poradzić. Moim zdaniem, jeżeli dziecko, rodzina jest priorytetem to ten stan minie. Natomiast jeżeli ktoś skupiony jest na sobie, egoistyczny i myśli tylko o tym co czuje, czy czuje, co myśli itp to niestety ciężko będzie to przezwyciężyć…
U mnie niestety baby blues przerodził się w depresję poporodowa… najpierw przez pobyt w szpitalu po porodzie, problemy z karmieniem… w ogóle nie chciałam karmić piersią,ale wszyscy dookoła położyli na mnie taki nacisk, jakby wybór należał do nich nie do mnie… potem powrót do domu… tu zaczęły się totalne cyrki… mieszkałam w duzym domu pod jednym dachem z teściową i jej matka… szybko tylko „dobre rady” zamienily się w narzucanie mi swojego zdania. Miałam taki problem że sobą, do takiego stanu mnie doprowadzono, że bałam się wziąć własne dziecko na ręce, bo jak tylko płakało to mi go z rąk wyrywanie „bo ja nie umiem go uspokoić”… sama poradziłam sobie że oba, gdy zaczęłam myśleć o samobójstwie… nie mówiłam nigdy mężowi,o tym że myślałam o śmierci. Otrzasnelam sie z tego i zaczęłam walczyć najpierw z sama sobą, a potem z otoczeniem. Kiedy mały płakał i ktoś już się zjawial zamykalam im drzwi przed nosem i się skończyło.
Podziwiam Cię, że udało Ci się samej znaleźć w sobie tyle siły, aby z tym walczyć. Wiem, że jest ciężko, zwłaszcza jeżeli jeszcze najbliższe otoczenie daje Ci do zrozumienia, że nic nie jesteś warta, a przede wszystkim, że nie potrafisz zadbać o swoje dziecko. Dobrze, że sobie z tym poradziłaś jednak myślę, że kiedy jest już bardzo źle, a zwłaszcza jeżeli pojawiają się myśli samobójcze to chyba warto skorzystać z pomocy specjalisty prawda?
Na szczęście mnie ominęły wszelkie smutki poporodowe 🙂 Niestety siostra miała gorzej, ale tu wsparcie rodziny dużo daje 🙂
To dobrze, że ominął Cię baby blues 🙂 I tak jak w przypadku Twojej siostry uważam, że najbliżsi, rodzina, a zwłaszcza partner są w stanie nam bardzo pomóc. Dobrze jest mieć kogoś komu możemy o wszystkim powiedzieć, komu możemy w 100% ufać, kto zechce nam pomóc. To ogromna wartość.
Mnie do takich smutków doprowadził bardzo niemiły personel szpitala na oddziale położniczym. Niby wiedziałam, jakie są powody – przepełnienie oddziału i za mało rąk do pracy, ale żeby wrzeszczeć na 19latkę, która w życiu małego dziecka w rękach nie trzymała? Byłam taka przerażona, nikogo to nie obchodziło. Miałam być szybka, zwarta i gotowa, jakbym już 8mkę urodziła 😛
Te pierwsze dni po porodzie są bardzo ważne, a pomoc położnych nieoceniona zwłaszcza jeżeli tak jak piszesz to nasze pierwsze dziecko i dopiero wszystkiego się uczymy. No cóż niestety nie zawsze trafimy na życzliwych ludzi więc dobrze jeżeli możemy liczyć na wsparcie i pomoc najbliższych.
Przypomnialy mi się moje poczatki z dzieckiem. Baby blues wbrew pozorom jest niezwykle częstym zjawiskiem u mlodych mam, ale oczekuje się przecież, że powinny skakac z radości.
Czasami presja otoczenia, wymagania wobec młodej mamy potrafią wyrządzić wiele złego. Warto rozmawiać, pomagać, ale nie wyręczać, nie zabierać dziecka jeżeli mama tego nie chce i przede wszystkim nie krytykować. Przecież każda mama kocha swoje dziecko najbardziej na świecie i chce dla niego dobrze.
Zdecydowanie warto poruszać ten temat. I m bardziej realne będziemy mieć oczekiwania co do macierzyństwa, tym będzie nam łatwiej. Pozdrawiam:)
Dokładnie tak! 🙂 Warto czytać, interesować się już wcześniej z jakimi radościami, wyzwaniami, smutkami, wzruszeniami, problemami wiąże się macierzyństwo.To piękna rola, ale niezwykle trudna… Pozdrawiam 🙂
Po pierwszym porodzie, który nie wyglądał tak jak bym chciała miałam baby blues, natomiast po drugim, zaplanowanym w najmniejszym szczególe czułam się świetnie zarówno fizycznie jak i psychicznie.
I jak sobie poradziłaś z baby bluesem po pierwszym porodzie? Może jakaś złota rada dla mam, które obecnie z tym walczą?
Nie wiem co dopisałabym do listy, bo ciąża to dla mnie temat odległy i nieosiągalny. W każdym razie, wahania hormonów związane z ciążą, jej zakończeniem, karmieniem piersią itd. mogą wywoływał totalne huśtawki nastrojów, braku mocy do czegokolwiek, no i może to się skończyć właśnie depresją. Lepiej o tym wiedzieć wcześniej, żeby móc szybko zareagować na pojawiające się niepokojące objawy.
Dokładnie tak. W tym czasie bardzo ważne jest również wsparcie najbliższych więc dobrze mieć świadomość tego co może czuć kobieta po urodzeniu maluszka. Warto dobrze się rozejrzeć bo być może nasza siostra, przyjaciółka czy dobra sąsiadka potrzebują naszego wsparcia.
Fajny wpis 🙂
dobre rady ! 😀