Karuzela do łóżeczka – potrzebna? Czy warto wydawać pieniądze, aby nad dzieckiem wisiało kilka kręcących się, pluszowych zabawek? Czy karuzela do łóżeczka to obecnie faktycznie niezbędny gadżet? Jeżeli tak, to jaką kupić? W dzisiejszych czasach tak jak z większością gadżetów dla dzieci wybór jest ogromny. Różni producenci, różne udogodnienia, ciekawe kolory i wiele dodatkowych opcji. Ceny? Też stanowią duży przestrzał od tych za parędziesiąt po te za kilkaset złotych. Czym się kierować przy wyborze jednej z pierwszych zabawek dla maluszka? Na te wszystkie pytania znajdziesz odwiedź poniżej. Na początek jednak rozwiejmy wątpliwości:
Czy karuzela do łóżeczka jest potrzebna?
Wiem, wiem, że znajdą się rodzice, którzy powiedzą, że to zbędny gadżet, że bez tego wychowały się miliony dzieci i nie są one wcale gorsze. Uważam jednak, że jeżeli cię stać, albo ukochana babcia chce coś kupić twojemu maleństwu, albo urządzasz baby shower i koleżanki pytają się co się przyda to myślę, że podanie jako jednej z opcji karuzeli do łóżeczka jest super pomysłem. Tylko najlepiej powiedz jeszcze jaką chcesz bo chyba nie muszę przypominać, że karuzela karuzeli nie równa, a cena wcale nie musi do końca świadczyć o wartości produktu. Wracając jednak do roli rozwojowej karuzeli i dylematu kupić/nie kupić to ja ze swojej strony zdecydowanie polecam. Znam dzieci, które przy spokojnych dźwiękach karuzeli same zasypiały. Są też takie, które wodząc wzrokiem za kręcącymi się zabawkami dają mamie chwilę czasu dla siebie. Najważniejsze jednak, że karuzela ma za zadanie rozwój koordynacji wzrokowo-ruchowej i słuchowej. Myślę, że więcej nic nie trzeba dodawać…
Czym się kierować przy wyborze karuzeli do łóżeczka?
Jeżeli już Cię przekonałam, że karuzela do łóżeczka jest bardzo przydatna, albo jeżeli od początku byłaś tego zdania to polecam rozejrzenie się za nią jeszcze przed narodzinami dziecka. Owszem maluch w pierwszych dniach życia niewiele widzi, ale za to słuch ma świetnie rozwinięty, a większość dostępnych modeli wyposażonych jest jeszcze w dodatkowe urządzenie z melodiami. Ale może po kolei… Poniżej kilka punktów, którymi powinnaś się kierować dokonując wyboru:
-
Kolorystyka
Zdecydowanie nie może być za mdła bo dzidziuś nie będzie jej widział. Zgodzę się z tym, że te karuzele, które mają zabawki w pastelowych kolorach są śliczne i pewnie bardziej komponują się z kolorystyką dziecięcego pokoju, jednak takie kolory są za mało wyraziste i nie spełniają swojej funkcji. My przy Wiktorku mieliśmy taką karuzelę i dopiero jak za radą położnej doczepiliśmy do niej czerwone wstążki to Wiktor zaczął wodzić za nimi wzrokiem.
-
Ilość zabawek
Tutaj akurat nie ma zastosowania reguła, że im więcej tym lepiej. 3, 4 zabawki to moim zdaniem zdecydowane maksimum. Za duża ilość bodźców też nie jest dobrym rozwiązaniem.
-
Materiał zabawek
Zazwyczaj producenci wykonują zabawki pluszowe lub z plastiku. Te pluszowe znacznie łatwiej się brudzą, ale mogą z powodzeniem z czasem stać się ulubionymi maskotkami. Plastikowe zdecydowanie łatwiej utrzymać w czystości. Jeżeli masz obawy, że tymi z plastiku dziecko zrobi sobie krzywdę, to pamiętaj, że przecież maluch będzie tylko na nie patrzył i później ewentualnie dotykał delikatnie paluszkiem, na tym koniec jego kontaktu z zabawką.
-
Pozytywka
Wgrane melodie szumu, kołysanek, spokojnych, klasycznych dźwięków, odgłosy morza, lasu tak naprawdę dostępnych jest wiele opcji, a wybór należy do ciebie. Niezależnie, na które się zdecydujesz to moim zdaniem warto kupić właśnie karuzelę z pozytywką. Wgrane melodie wyciszają i uspokajają dziecko ułatwiając mu zaśnięcie. Dodatkowo rozwijają słuch malucha. Do wyboru są pozytywki na baterie lub nakręcane. Te nakręcane jak sama nazwa wskazuje trzeba co jakiś czas ręcznie nakręcać i zazwyczaj mają wgraną tylko jedną melodię. Z kolei te na baterie dają nam możliwość czasowego ustawienia grania, a także wybór melodii i głośności.
-
Projektor
Czyli wyświetlanie różnych obrazków na ścianie/suficie. Z mojego punktu widzenia niepotrzebny na tym etapie rozwoju. W naszym przypadku przy Wiktorku zupełnie nie zdał egzaminu. Po pierwsze był bardzo słabo widoczny, a po drugie Wiktorek wcale nie wodził za nim wzrokiem, może to drugie wynikało z pierwszego (dodam, że mieliśmy karuzelę kupioną za naprawdę wysoką kwotę, a mimo wszystko projektor nie był najwyższej jakości). Jeżeli zależy ci bardzo na projektorze to na twoim miejscu zdecydowałabym się na oddzielny zakup np. lampki z projektorem.
-
Atrakcyjność zabawki
Chodzi mi o punkt widzenia dziecka. Wybierając zabawkę warto w tym wszystkim popatrzeć na nią z dołu czyli tak jak będzie ją obserwować dziecko. Ważne jest również odpowiednie jej zamontowanie tak, aby dziecko miało równo główkę i nie musiało np. odwracać główki tylko na jeden bok.
-
Mocowanie
Większość producentów wzięło pod uwagę, że łóżeczka, do których mocowana będzie karuzela mają różne szczebelki. Mimo wszystko warto o tym pomyśleć zanim karuzela znajdzie się w domu. Dodatkowo jeśli jest taka możliwość dobrze jest spróbować zamontować karuzelę jeszcze w sklepie przy jednym z wystawowych łóżeczek. Spotkałam się z takimi, które mimo pozornie dobrego mocowania, swoim ciężarem przeważały i kąt, pod którym miały się obracać mocno odbiegał od tego z reklam czy instrukcji obsługi.
Kiedy zamontować i zdemontować karuzelę?
Karuzelę nad łóżeczkiem możesz zamontować dziecku około 1 miesiąca życia, albo nawet wcześniej. Nie jestem za tym, żeby od początku i codziennie ją włączać. Daj dziecku czas na oswojenie się z nowym miejscem, przyzwyczajenie do pokoju, łóżeczka oraz barw, które go otaczają. Początkowo włączaj ją na chwilę z czasem na trochę dłużej. Jeśli mimo wszystko masz obawy kiedy dokładnie ją zamontować to spokojnie dziecko samo to podpowie. Jeżeli zauważysz, że zaczyna się rozglądać, wodzić wzrokiem za przedmiotami to jest to na pewno odpowiedni czas, aby karuzela pojawiła się nad jego łóżeczkiem. Zdemontować z kolei powinno się ją około 6 miesiąca życia czyli w momencie kiedy dziecko jest w stanie ją dosięgnąć, pociągnąć, a tym samym wyrządzić sobie krzywdę.
Jak to było u nas?
Za niespełna miesiąc na świecie pojawi się drugi synek i właśnie jesteśmy na etapie szykowania wyprawki i urządzania mu swojego miejsca. Jeżeli chodzi o karuzelę to wybór padł na karuzelę Tiny Love Rośnij z Muzyką Safari.
Dlaczego ta karuzela?
Po pierwsze: bardzo fajny system poruszania się zabawek 4D czyli zabawki są zawsze skierowane w stronę dziecka. Po drugie: aż 6 różnych kategorii muzycznych: jazz, muzyka klasyczna, odgłosy natury, odgłosy otaczającego świata, kołysanki, biały szum. Po trzecie: możliwość regulowania głośności, dostępnych jest aż 6 poziomów głośności. Po czwarte: 40 minut ciągłej, nieprzerwanej muzyki bez konieczności chodzenia, nakręcania, zmieniania. Dodatkowo dzięki odpowiedniej funkcji „shuffle” można ustawić na losowe odtwarzanie muzyki. Po piąte: wbudowane światełko. Po szóste: aż 18 różnych melodii. Myślę, że już Cię przekonałam, ale to nie wszystko karuzela jest wyjątkowa jeszcze z jednego powodu, a mianowicie karuzela posłuży nam nie tylko w momencie kiedy maluszek jest mały, ale również później.
Trzy przedziały wiekowe w jakich dziecko może korzystać z zabawki:
- 0-3 miesiące – śledzenie zabawek, słuchanie melodii
- 5+ czyli kiedy dziecko już siada to po zdjęciu pałąka z zabawkami dziecko może bawić się świecącą pozytywką
- 12+ kiedy dziecko zaczyna chodzić można zdemontować zabawkę i dać dziecku do zabawy nie tylko w łóżeczku. Posiada ona bardzo fajną rączkę dzięki czemu dziecko może sobie ją z łatwością chwytać i przenosić.
Fajna prawda? Jeżeli chcesz kupić taką karuzelę dla swojego malucha lub dla kogoś w prezencie to zapraszam na www.marko-baby.pl bo jest akurat w promocji -> tutaj
Zakupowe szaleństwo 😉
Jak zauważyłam firma Marko-baby oferuje bardzo wiele różnych produktów dla dzieci. Ba! W chwili obecnej jest liderem na rynku zabawkowym. A ja przeglądając zakładki z produktami nie mogłam sobie odmówić, aby wejść w zakładkę z ciuszkami dla maluszka. Chociaż rzeczy na pierwsze trzy miesiące życia mam dla synka już wystarczająco dużo to zaopatrzyłam się jeszcze w malutkie otulacze SwaddleMe, zaprojektowane przy udziale ekspertów z dziedziny bezpiecznego snu. Dostępne tutaj.
Już dawno słyszałam, że otulacze-kokony to takie trochę podobieństwo brzuszka mamy, a więc znacznie ułatwiają dzieciom przystosowanie się do tego innego świata. Poza tym najbardziej mnie przekonał argument, że dają poczucie bezpieczeństwa i zmniejszają ryzyko śmierci łóżeczkowej (są na to badania potwierdzające zależność między zmniejszonym ryzykiem śmierci łóżeczkowej a otulaniem!). Myślę, że o otulaniu warto napisać oddzielny post, a na razie chciałam ci tylko pokazać moje małe otulacze-kokonki. Śliczne, prawda? 🙂
A Ty miałaś w planach karuzelę do łóżeczka?
wpis jest elementem współpracy z zabawkowicz.pl
U nas karuzela sprawdziła się świetnie, mała miała kolki i to bardzo ja uspokajało. Młoda dostała ją zaraz po urodzeniu od dziadków. Pamiętam jak szukali najlepszej pod sloncem ( w końcu to ich pierwsza długo wyczekiwana wnusia ) i ostatecznie kupili ja w 51015. Dodatkowo oczywiscie mnostwo zabawek i akcesoriow.
Malwino i na jaki model się ostatecznie zdecydowali?
Moja córka cierpi bardzo z powodu kolki,ale tyle rzeczy po ;;drodze”kosztuje,ma dopiero 2 mies aa kropli,butelek termoforów i.t.p mamy mnóstwo. Myślałam o karuzeli a Ty proponujesz karuzelę za 250 zł.To jest poradnik dla bogaczy ?
Droga Mamo, jeżeli dokładnie zapoznałaś się z powyższym wpisem to służy on temu, aby podpowiedzieć, podzielić się doświadczeniem jaką karuzelę warto kupić. Ja akurat mam TinyLove, ale bazując na powyższych wskazówkach można kupić zarówno dużo tańszą jak i dużo droższą 🙂
Synek miał, tak jak pisałaś był to prezent wybrany przeze mnie i niestety teraz w drugiej ciąży nie planuję tego zakupu, gdy będzie potrzeba mam po starszaku. U nas nie sprawdziła się z jednego powodu… Dziecko nie spało, o zaśnięciu przy jej użyciu nie było mowy a każde drobne dotknięcie jej przy odkładaniu synka do łóżka wybudzało Go.
U nas przy Wiktorku też karuzela się nie sprawdziła, natomiast Arturek ma swoje ulubione dźwięki (szum lub spokojna melodia kołysanek) przy których zasypia. Za miśki zaczyna pomału ciągnąć i się nimi bawić. Także wszystko chyba zależy od dziecka i rodzaju karuzeli.
Karuzela to jeden z zakupów, których nie żałuję. Nasza kosztowała wcale niemałe pieniądz, ale sprawdza się świetnie. Wprawdzie moja 3 miesięczna córeczka nie wytrzymuje w niej dłużej niż 15 minut, ale i to jest wystarczającym czasem dla mnie chociażby na poranną toaletę. Frajda dla dziecka i dla rodziców, gdy możemy obserwować z jak wielkim zafascynowaniem Mała Muffinka ogląda wiszące nad nią kolorowe motylki.
Czasami te 15 minut jest tak cenne i potrafimy w tak krótkim czasie zrobić tak dużo, że uważam, że to i tak długi czas zainteresowania zabawką. Nasz synek jest obecnie na etapie słuchania melodii z karuzeli zwłaszcza tzw. „biały szum” przypadł mu do gustu 🙂
U nas karuzela wcale się nie sprawdziła. Syn nie był nią zainteresowany i odsprzedaliśmy ją bo była jak nowa.
My mieliśmy tą samą od Tiny Love, tylko oczywiście w różowej wersji. 😀 Cuuudo! Sprawdziło się niesamowicie, żaden gadżet maluchowy tyle nam nie ułatwił. Najpierw najważniejsze były melodie relaksacyjne, do snu, a później moja Blanka nawet tańce uskuteczniała – taką jedną orientalną melodyjkę uwielbiała i machała bioderkami. 😀
O widzisz, no to super! Mam nadzieję, że mojemu synkowi, który lada moment pojawi się na świecie również tak przypadnie do gustu jak Twojej córeczce 🙂
Oby! To tak wiele ułatwia. 🙂 Trzymam kciuki! 😉
Dzięki 🙂
Ja miałam karuzelę, ale synek średnio był nią zainteresowany. On i tak na początku sam zasypiał, a po pewnym czasie bez bujania na rękach nie było szans. Karuzela nic nie zmieniała. Ale faktycznie, może miałam nie taką karuzelę, jaka by mu się podobała?
Właśnie to bujanie na rękach… o ile dziecko jest małe i waży 4, 5 kg to nie jest jeszcze tak źle, ale kiedy codziennie trzeba bujać 10 kg malucha to już robi się ciężko. Mam nadzieję, że drugi synek oszczędzi nasze kręgosłupy 🙂
Każde dziecko jest inne. Nasz chciał być bujany, gdy miał niecałe 2 miesiące. Gdy skończył 3 miesiące znowu zaczął usypiać samodzielnie (nic nie robiłam, aby tak było).
A miał smoczek? Bo słyszałam, że te dzieci, które używają smoczków częściej zasypiają same…
Wiesz, nie mogę sobie teraz przypomnieć, ile miał, gdy zaczął używać smoczka. Wiem, że na początku w ogóle go nie chciał. Chyba tak przez pierwsze 2-3 miesiące. Dopiero potem się przyzwyczaił do niego. On akurat takim dziwnym dzieckiem był, że sam zasypiał od samego początku (oprócz tego epizodu koło 2 miesiąca). Ja go odkładałam do łóżeczka, a on zasypiał.
No to super! My natomiast się trochę nanosiliśmy naszego Wiktorka 🙂
Karuzela z pozytywką to podstawa !!! Do czasu aż dziecko nie zacznie przy niej grzebać 🙂
Może w ten sposób odkryje swoje zdolności majsterkowicza 🙂 🙂
W tej Tiny Love bardzo sobie cenię właśnie fakt, że można zdjąć pałąk z zabawkami i zostaje fajna, podręczna pozytywka, którą dziecko może się bezpiecznie bawić 🙂
Słyszałam o wielu zaletach karuzeli, wiele mam sobie je chwali.
Ja nie miałam i od początku zdecydowałam się nie mieć dla moich chłopców po spotkaniach w szkole rodzenia.
W ramach jednych zajęć była z nim pani rehabilitantka, która nota bene kilka miesięcy później rehabilitowała mojego syna z dużej asymetrii. To ona na zajęciach odradzała karuzele. Powodów było kilka. Te które najbardziej utkwiły mi w pamięci i przekonały to:
– zwrócenie się główki dziecka w kierunku karuzeli często jest niesymetryczne i powoduje asymetrię ułożeniową
– u maluszka mnogość doznań: dźwięk, światełka, zabawki, kolory może oczywiście działać inspirująco ale także przebodźcować
Później czasami myślałam o pozytywce, ale kupiliśmy po prostu żółwiki canpolu i to one były uspokajaczami dla chłopców 🙂
Z perspektywy czasu wiem, że to byłby zbędny wydatek. Ale też każde dziecko jest inne 🙂
Dlatego właśnie pisałam jak ważny jest odpowiedni wybór karuzeli. W tej Tiny Love na którą my się zdecydowaliśmy jest bardzo fajny system poruszania się zabawek 4D czyli zabawki są zawsze skierowane w stronę dziecka więc nie musi ono przekręcać główki tylko w jedną stronę. A jeżeli chodzi o nadmiar bodźców to też zaznaczyłam, że nie jestem za tym, żeby od początku i codziennie ją włączać tylko dać dziecku czas na oswojenie się z nowym miejscem, łóżeczkiem, kolorami, a nawet dźwiękami.
Dodatkowo tak jak wspomniałaś każde dziecko jest inne i różnie będzie reagowało na pewne rzeczy w tym np. na karuzelę. Fajnie, że podzieliłaś się swoim doświadczeniem. Dziękuję i pozdrawiam 🙂
Mam też sporo koleżanek zachwyconych i które gorąco polecają 😉
Hmmm…pierwszy syn nie mial,ale też jego wrogiem było łóżeczko. ..za dwa tygodnie narodzi się nam drugi syn i się zastanawiam nad karuzelą.
Ooo to gratulacje 🙂 Ja też mam termin na koniec marca i też drugi synek 🙂 Szczęśliwego rozwiązania 🙂
My mieliśmy karuzelę prawie od samego początku. I masz całkowitą rację, nie raz karuzela ratowała mnie by udało mi się zająć Hanię choć na 10 minut 🙂 Lubiła wodzić wzrokiem za kołyszącymi się zabawkami. Teraz Hania ma już 10 miesięcy i karuzela nadal ją interesuje. Lubi stawać przy niej i zmieniać sobie muzykę, tańczy sobie, łapie zabawki. Ne żałuję ani złotówki wydanej na karuzelę i tez polecam każdemu 🙂
Oo widzisz no to super:) To musi być śliczny widok patrzyć na 10 miesięczną tańczącą dziewczynkę 🙂
Nie przywieszałam, ale ogólnie widzę, że synka nie bawiły takie rzeczy, więc nawet dobrze. Wyczytałam w sieci, że to nie jest potrzebne ;).
Przy pierwszej córce sprawdziła się bardzo, przy drugiej już niekoniecznie…Kwestia chyba temperamentu 😉
Myślę, że wiele czynników ma wpływ na to czy dziecko zainteresuje się karuzelą czy nie. I tak jak wspomniałaś zależy to na pewno od dziecka np. jego temperamentu, ale także od samej karuzeli. Karuzela karuzeli nierówna 🙂
Miałam w planach i kupiłam FP:) Ale swoją funkcję spełniała u nas tylko przy pierwszym dziecku, bo gdy założyłam na łóżeczko karuzelę dla córeczki, to jej starszy brat notorycznie do tej karuzeli się dobierał. Dla własnej wygodny karuzele zdjęłam, ofiarowałam starszakowi, a Malutka dostałą szumiącego misia i nagraniem bijącego serduszka i takimi tam bajerami:) Mała i tak więcej czasu spędzała na brzuszku, bo tak wolała, więc w ostatecznym rozrachunku stratna nie była:P Natomiast karuzela to naprawdę fajna „zabawka” na moim przykładnie widać, że nie tylko dla niemowlaka:P
O widzisz tego nie wzięłam pod uwagę, że starszy braciszek może tak zainteresować się zabawką, że będzie chciał sam się nią bawić. Zobaczymy jak będzie u nas 🙂 W ogóle jestem ciekawa reakcji Wiktorka na młodszego braciszka jak już się pojawi chociaż jak pytamy to mówi, że będzie się z nim bawił 🙂
Będzie się bawił, opiekował, przynosił pieluchy:) będa dla siebie wszystkim…a za jakieś dwa lata beda się pewnie sprzeczac nieustannie w tej braterskiej miłości 🙂
Bardzo bym chciała tak ich wychować, aby w przyszłości mogli nawzajem na siebie liczyć i mieli ze sobą dobry kontakt… 🙂 a te braterskie kłótnie to chyba normalne w każdym rodzeństwie, obym tylko ja to jakoś przeżyła i nie zwariowała 🙂 🙂
Cóż nie będę Ci opowiadać bajek, bo pewnie parę razy dojdziesz do granicy wytrzymałości, ale wiesz co na nie zabije to nas wzmocni:) A tak na poważnie, jak na początku zadbasz o relację i będziesz czujna, to potem leci z górki i bracia będą dla siebie nawzajem ważniejsi niż Mama i Tata:)
Mam nadzieję, że tak będzie. Dzięki! 🙂
My mieliśmy karuzelę FP i założyliśmy ją, gdy Melushka miała ok. 1 miesiąca. Jednak na początku w ogóle się nią nie interesowała, ale później nie dawała jej wyłączać. A gdy już zaczęła stawać, karuzela służyła jej jako uchwyt do podtrzymywania się 🙂 A co do otulacza, to niestety nie mieliśmy. Ja chciałam kupić, ale moja „najmądrzejsza” teściowa skrytykowała mój pomysł, mówiąc, że dziecko musi mieć swobodę, a ja się jej posłuchałam. A potem żałowałam. Gdy będę miała drugie dziecko, to na pewno zaopatrzę się w otulacz. Wasz jest śliczny. Uwielbiam grochy i szarości.
O tak te otulacze skradły moje serce od samego początku 🙂 A swoją drogą oprócz bawełny mają one również w swoim składzie lycrę i dzięki temu nie krępują całkowicie ruchów dziecka, a zapewniają mu poczucie bezpieczeństwa. Przecież nawet w szpitalu po urodzeniu otulają dzieci rożkami więc musisz jakoś przetłumaczyć teściowej, że to wcale nie jest złe dla maluszka 🙂
Nie miałam w planach, ale jak się dowiedziałam, że w końcu jestem w upragnionej ciąży i weszłam do sklepu…cóż, wpadła mi w ręce 🙂
To było daaawno, całe siedem lat temu 🙁
Jak ten czas szybko leci 🙂 Dopiero co wybierałaś karuzelę dla dziecka, a teraz pewnie rozglądasz się już za plecakiem i książkami, tęskni się trochę za tym czasem prawda?
Kochana, nawet wybieranie plecaka już za nami bo córka w pierwszej klasie jest 🙂 Teraz czytamy lektury……
O widzisz:) Ja sobie tak myślę, kiedy to mój Wiktorek będzie taki duży, że będzie już umiał wszystko powiedzieć, wszystko sam zrobić, kiedy pójdzie do szkoły… a to pewnie minie tak szybko, że ani się obejrzę, a będę mu pomagała wybierać garnitur na studniówkę 🙂
Niestety……..dlatego tak mi żal, ze nie mogę mieć drugiego 🙁 jednak każdy etap zycia dziecka ma w sobie cos magicznego 🙂
O tak i warto starać się go dobrze wykorzystać 🙂 Pozdrawiam 🙂
U nas była taka najprostsza karuzela ze wszystkich, z trzema pluszakami i trzema melodyjkami. Młody zasypiał w akompaniamencie jednej z melodyjek, bawiąc się wcześniej pluszakami, a w szczególności próbując zerwać żabę.
Czasami tak jest, że z wielu dostępnych, fajnych melodii dziecko upodoba sobie jedną, konkretną i może jej słuchać w nieskończoność mimo, że dostępnych jest kilka innych 🙂 Najważniejsze jednak, że tak mu przypadła do gustu, że tak jak piszesz zasypiał przy niej. Mam nadzieję, że u nas będzie podobnie i dźwięk karuzeli wystarczy, aby nauczył się sam zasypiać w łóżeczku.
Karuzela- to świetna zabawka dla naszych dzieci- u nas sprawdziła się doskonale
I w dodatku jedna z pierwszych jaką kupujemy dla naszego maleństwa 🙂 W życiu bym nie pomyślała, że kupowanie rzeczy dla maluszka daje tyle radości 🙂
Świetny wpis, właśnie od kilku dni rozglądam się za karuzelą do łóżeczka i zupełnie nie wiedziałam czym się kierować przy wyborze, teraz dzięki Tobie już wiem 🙂 Dziękuje 🙂
Cieszę się, że mogłam pomóc 🙂 Pozdrawiam 🙂
Miałam nawet trzy, ale żadna nie trafiła w gust moich córek 🙂 miałam tiny love, fisher price i ostatniej nie pamiętam 🙂 Pozdrawiam 🙂
Każde dziecko jest inne i ciężko, aby każde z nich interesowało się dokładnie tym samym 🙂 a pozytywka w karuzeli się sprawdziła?
My mieliśmy karuzelę, ale bardziej chyba dekoracji służyła, bo mój syn miał ją gdzieś 😉
Wydaje mi się, że dużo zależy od samej karuzeli np. chociażby kolorystyki. U nas z Wiktorkiem też się za bardzo nie sprawdziła (mieliśmy inną dodatkowo jeszcze z projektorem), ale miała pastelowe kolory i tak jak wspomniałam w tekście dopiero jak doczepiliśmy czerwone wstążki to zaczął na nią patrzeć. Zobaczymy jak ta się sprawdzi u drugiego synka, ale ja jestem nią zachwycona 🙂
To może być to, bo my też mieliśmy pastelową 🙂 Takie kolory się bardziej nam – mamom pewnie podobają, ale dzieci interesują raczej żywe barwy.
Właśnie, bo przecież na początku te maluszki niewiele widzą 🙂 Fajnie też jak taka karuzela ma pozytywkę z takimi uspokajającymi melodiami i jak przy ich melodii dziecko nauczy się samo zasypiać w łóżeczku, a nie na rączkach u mamy czy taty.
My mieliśmy taką pozytywkę migającą i grającą z kolorowymi pszczołami, ale to było montowane do wózka i to się faktycznie sprawdziło 🙂
Pięknie się prezentuje:) choć nie mam dziecka, jestem przekonana, że kupię mu kiedyś jakąś karuzelę:)
Faktycznie bardzo fajnie i ciekawie wygląda zwłaszcza z perspektywy dziecka 🙂 Pozdrawiam ciepło 🙂
Odpowiedziałaś właśnie na pytanie, nad którym się zastanawiałam. 🙂 Słyszałam nawet, że karuzela dopiero po 2 miesiącu. Także pozostaje mi jakąś fajną znaleźć. 🙂
Ale zakochana jestem w tych otulaczach. <3
Otulacze są śliczne, ja mam te przeznaczone dla najmłodszych 0-2m, ale są też na większe maluszki. Uwierz mi, że na żywo wyglądają jeszcze ładniej 🙂 Polecam!
Na razie kupiłam takie bawełniane szmatki, będą wielofunkcyjne, ale te są boskie. Pewnie sie skuszę. 😀
I nie pożałujesz 🙂 Ja już nie mogę się doczekać widoku mojego synka w tym kokonie, wtedy dopiero te otulacze będą wyglądały…CUDOWNIE 🙂