Myślę, że chyba każdy go widział:
Spot, który otworzył puszkę Pandory…
…i wywołał tym samym burzę wśród internautów. Komentuje się go wszędzie: w telewizji, na różnych portalach internetowych, forach i blogach trwają wręcz zażarte dyskusje. Ci, którzy jeszcze go nie widzieli, zachęcam do obejrzenia.
Spot „Nie odkładaj macierzyństwa na potem”, przedstawia ładną, zadbaną, ale za to smutną kobietę, która spaceruje po pięknym, dużym domu i mówi: „Zdążyłam zrobić specjalizację i karierę, zdążyłam być w Tokio i Paryżu, zdążyłam kupić mieszkanie i wyremontować dom, ale nie zdążyłam zostać mamą. Żałuję”.
Po co taki spot? Co sugeruje? Jaki problem przedstawia?
Może fakt, że kobiety w Polsce nie decydują się na dziecko ponieważ wolą poświęcić się karierze zawodowej i zwiedzać świat? Przyglądając się temu z bliska pojawiają się ciekawe spostrzeżenia. Na stronie kampanii możemy przeczytać jaki był zamierzony cel emisji spotu. Napisano tak:
„Chcemy w tej kampanii:
– przedstawić macierzyństwo jako szczególną wartość. Nie jako obowiązek czy opresję, ale naturalne pragnienie wielu kobiet, które współczesny świat mocno ogranicza.
– osadzić antykoncepcję hormonalną w kontekście w jakim rzadko pojawia się w dyskursie publicznym. Nie jako źródło wolności, ale jako narzędzie opresji wobec pragnienia bycia mamą.
– wywołać debatę na temat macierzyństwa jako coraz trudniej dostępnego dobra społecznego i niezaspokojonego pragnienia wielu współczesnych kobiet.”
Zwróć uwagę na zdanie: „przedstawić macierzyństwo jako szczególną wartość”. Niestety, ja tego nie widzę w tym spocie. Macierzyństwo to przecież coś pięknego i wyjątkowego. Powinno się więc pokazywać je za pomocą pozytywnych obrazków.
Depresjogenny spot to dobry spot?
Spot jest bardzo smutny, a nawet depresyjny. Po raz kolejny oglądając i analizując ten filmik, odniosłam wrażenie, że moment, w którym słyszę „Żałuję” może przemawiać za tym, że ta kobieta straciła w swoim życiu możliwość zaznania chyba najpiękniejszej rzeczy na świecie – posiadania dziecka. Nadal jednak jest to bardzo smutne i przygnębiające.
Gdybym to ja mogła wyreżyserować spot nawołujący do macierzyństwa to przedstawiłabym je jako coś pięknego, niepowtarzalnego, jako chwile z uśmiechem na twarzy, a nie z płynącymi łzami. Dziecko z kolei jako skarb, najcenniejszy z możliwych. Z drugiej strony:
czy byłoby wtedy o nim tak głośno?
Bo przecież taki spot nie wzbudziłby tylu kontrowersji. Co z tego, że udałoby się zdobyć przychylność kobiet, które już posiadają dzieci, które już wiedzą jak macierzyństwo potrafi być piękne skoro inni przeszliby obok niego pewnie zupełnie obojętnie…
Przede wszystkim „Nie stać nas na dziecko!”
Wracając do samego spotu i komentarzy społeczeństwa warto pokreślić, że na forach bardzo dużo osób wypowiada się, że:
„Młodych Polaków po prostu nie stać na założenie rodziny”.
To prawda, w dzisiejszych czasach jest ciężko i na pewno ludzie, którzy mają trudną sytuacją rodzinną nie tylko na papierku, ale i w rzeczywistości (myślę, że też znasz osoby zarejestrowane jako bezrobotne i biorące zasiłek, a mające gdzieś jeszcze na boku pracę i takie którym wcale nie jest tak ciężko jak wygląda to na pierwszy rzut oka).
Nikt mi jednak nie powie, że dwoje młodych, wykształconych ludzi, z których każde ma stałą pracę i stać ich co najmniej dwa razy w roku jechać za granicę na wczasy All Inclusive, nie stać na dziecko. Nie znasz nikogo takiego? Na pewno? I tutaj od razu zaznaczam, że nie mam na myśli takich osób, które wprost stwierdzają, że nie chcą mieć dzieci, ale o tych, którzy mówią, że nie mają dzieci i nie decydują się na dziecko bo ich na to nie stać. Nie stać?
„Dziecko musi mieć wszystko – wtedy będzie szczęśliwe!”
Wydaje mi się, że istnieje też trochę taka dzisiejsza nagonka na to, aby dziecko było idealne, aby miało wszystko, chodziło na milion zajęć dodatkowych. I to sprawia, że w głowie rodzi nam się poczucie tego, że być może nie będzie nas stać na wysyłanie dziecka na wszystkie wycieczki, na kupowanie dziecku najmodniejszych ubrań, kupienie mu tableta, quada czy jeszcze jakiegoś innego wynalazku. To wszystko sprawia, że najpierw chcemy osiągnąć dobrą sytuację finansową, aby temu dziecku zapewnić jak najlepszy byt. W efekcie odkładamy decyzję o rodzicielstwie na potem. Ale zastanówmy się wspólnie, czy to jest najważniejsze?
Co dla Ciebie w dzieciństwie miałoby większą wartość: nowe auto taty czy fakt, że ten sam tata jeździł trochę gorszym autem, ale miał czas z Tobą pójść na plac zabaw?
Odpowiedzmy sobie na to sami…
Zgaduję, że osoby, które mają pieniądze, ale nie chcą mieć dzieci podejmują taką decyzję z wygody. Może mają poczucie, że wtedy nie będzie czasu na hobby, wyjazdy, zabawy, robienie tego co się chce nie myśląc o nikim i nie odwracając się za siebie. Hmm… uważam, że każdy jest odpowiedzialny za swoje życie i jak najbardziej ma prawo robić to, co chce i kiedy chce (do póki nie krzywdzi innych). Nikogo nie powinno się do niczego zmuszać, bo nie ma nic na siłę. Do macierzyństwa, tacierzyństwa też trzeba dorosnąć. A teraz pytanie:
czy oglądając ten filmik chociaż przez chwilkę zastanawiałaś się, że mogłabyś być w takiej sytuacji… i czy wtedy byłabyś szczęśliwa?
W życiu spotykają nas różne sytuacje, nikomu nie mamy prawa mówić co ma robić i kiedy. To prawda, że nigdy nikt nie powinien za nas decydować i organizować nam życia, bo to nasze życie, mamy je tylko jedno i powinniśmy żyć tak, aby być szczęśliwymi. Tym bardziej państwo, które szczerzy hasła „polityki prorodzinnej”, a więcej zabiera niż daje nie powinno nam mówić kiedy mamy mieć dzieci.
Nie obrażajmy się na spot
Jego celem było rozpoczęcie dyskusji, więc dyskutujmy… I nie chodzi tu o dyskusję za lub przeciw rodzicielstwu, ale za rozmową w dużo szerszym kontekście. Spot chciał pokazać, że macierzyństwo to pewna rola, do której powołany jest człowiek, ale chciał też poruszyć temat polityki prorodzinnej, nakłonić do rozmów na temat matek i ojców, którzy nie mają pomocy od państwa, mają problemy i większy stres w pracy, bo nie są na tyle elastyczni i czasowi aby oddać się swojej pracy w 100%.
A teraz najważniejsze
Po co atakować ten spot? Krytykować, wyśmiewać, obrażać się? Przecież jest wiele innych reklam, spotów, z którymi się nie zgadzamy i najczęściej wtedy je ignorujemy. A tu taka kontrowersja. Ludzie nie pozostawiają na nim suchej nitki, ale wiecie co… myślę, że ten spot osiągnął swój podstawowy cel, wywołał tę kontrowersję. Dzięki temu dotarł do milionów ludzi. A przecież o to chodziło, aby wciąż się o nim mówiło, komentowało, aby wciąż do niego wracać.
Czego obawiają się Ci, którzy tak go krytykują? Przecież to „tylko” filmik. Czy po obejrzeniu 30-sekundowego spotu, człowiek podejmie decyzję o macierzyństwie? To decyzja, która wymaga głębszej analizy, dłuższej decyzji. Czy po obejrzeniu 30-sekundowego reportażu, można całkowicie odrzucić chęć posiadania dziecka? Wątpię. O takich wartościach nie może decydować spot.
Jeśli jednak człowiek pokieruje się tym, co mówi mu telewizja, to jest niedojrzały, bez względu na to czy opowie się za czy przeciw.
Zupełnie przypadkiem, już dwa razy oglądałam w telewizji śniadaniowej (a bardzo mało ostatnio oglądam TV) wypowiedzi różnych gości, specjalistów, którzy zostali zaproszeni specjalnie po to, aby komentować powyższy spot. Natknęłam się na blogi, które (zresztą podobnie jak ja 🙂 ) tworzą całkowicie nowy, oddzielny wpis, aby wyrazić swoje zdanie. Nie wspominając już o forach internetowych. Ze swojej strony składam ogromne gratulacje dla twórców, bo ten spot spowodował, że po prostu się o nim mówi i przez to mówi się też właśnie o macierzyństwie.