Skóra noworodków i małych dzieci wymaga szczególnej pielęgnacji. Nie jest ona jeszcze w pełni dojrzała i dlatego jest dość skłonna do podrażnień. Dopiero około 3 roku życia skóra dziecka zaczyna przypominać skórę osoby dorosłej. We wcześniejszych latach jest prawie dwukrotnie cieńsza, a przez to mniej odporna na działanie czynników zewnętrznych dlatego tak łatwo ulega różnym zakażeniom.
Warto pamiętać, że:
skóra to najważniejszy narząd zmysłu u małych dzieci.
Wiele czytałam, pytałam, rozmawiałam na temat właściwej pielęgnacji skóry dziecka po to, aby w razie czego zapobiegać, a nie leczyć. Poniżej przygotowałam dla Ciebie:
6 kroków właściwej pielęgnacji skóry dziecka:
-
Kąpiel
Częstotliwość: Oczywiście nie za często bo może wysuszać skórę. Co drugi, czasem trzeci dzień całkowicie wystarczy, aby dokładnie umyć i oczyścić skórę malucha. W pozostałe dni można korzystać z chusteczek nawilżających lub płatków kosmetycznych dla niemowląt nasączonych w ciepłej, przygotowanej wodzie (w okresie letnim możemy częściej nawet delikatnym prysznicem oczyszczać skórę dziecka).
Temperatura wody: Pamiętaj również o odpowiedniej temperaturze wody do kąpieli, która powinna wynosić około 37ºC. Można ją sprawdzać za pomocą specjalnych termometrów do kąpieli. Albo korzystając z metody naszych rodziców sprawdzać temperaturę na naszym łokciu. Po zanurzeniu łokcia nie powinniśmy odczuwać ani gorąca, zbyt dużego ciepła, ani zimna.
Temperatura pomieszczenia: Mowa o miejscu, w którym kąpiemy malucha. Bardzo często sami wychodząc z wanny odczuwamy zimno, a co dopiero dziecko, którego skóra wychładza się znacznie szybciej niż nasza. Dlatego warto, zwłaszcza w okresie jesienno-zimowym wcześniej odpowiednio nagrzać pomieszczenie w którym będziemy kąpać dziecko.
Osuszanie maluszka: Bardzo ważne jest dokładnie wytarcie maluszka. Często małe dzieci są grubiutkie i mają fałdki, które dokładnie powinny być oczyszczone z wody, aby nie doszło do podrażnienia. -
Ubranko
Zadbaj o właściwe ubranko dla dziecka. Tak, aby było przewiewne, nie podrażniało skóry dziecka i było odpowiedniej wielkości. Ważna jest również odpowiednia ilość założonych ubranek. Zarówno zbyt grube ubranie jak i zbyt cienkie jest niewskazane. W pierwszym przypadku może dojść do przegrzania skóry malucha, a w drugim do zaziębienia. Jak sprawdzić czy nasz maluch jest ubrany powidło? Trzeba sprawdzać skórę dziecka na karku i powinna być ona ciepła i sucha. Jeżeli jest zimna świadczy to o tym, że dziecko marznie, natomiast gorąca, mokra i spocona skóra na karku mówi nam, że dziecko jest za ciepło ubrane i może się przegrzać. Przegrzanie dziecka może prowadzić do powstania potówek na skórze.
-
Pranie
Uważam, że zwłaszcza w okresie niemowlęcym powinno się prać ubranka w specjalnych proszkach dla małych dzieci szczególnie jeżeli skóra dziecka jest skłonna do podrażnień. Podobnie pościel czy pieluszki, którymi przecierasz buzię dziecka pierz w specjalnych proszkach i płynach, które nie powodują uczulenia. Nawet nowe rzeczy delikatnie upierz lub przepłucz zanim założysz je na skórę zwłaszcza małego dziecka.
-
Temperatura w domu
Odpowiednia temperatura w domu to wcale nie jest 25ºC tylko około 21-22ºC. Zbyt wysoka temperatura w pomieszczeniu może wysuszać skórę dziecka.
-
Pępowina
U noworodków odpowiednia pielęgnacja kikuta pępowiny. Więcej o tym tutaj.
-
Kosmetyki
W związku z tym, że skóra małego dziecka jest jeszcze dość cienka i wrażliwa to należy stosować kosmetyki, które są odpowiednie dla tak delikatnej skóry. Nie powinny zawierać barwników, parabenów ani substancji zapachowych. Najlepiej decydować się na używanie kosmetyków z jednej linii kosmetycznej, aby nie wchodziły ze sobą w niekorzystne reakcje. Kosmetyki dla dzieci powinny zapewnić:
– odpowiednie nawilżenie
– łagodzić podrażnia i zaczerwienia
– odbudowywać barierę ochronną naskórka
– prawidłowo natłuszczać
A co jeśli doskwiera dziecku AZS?
Pewnie nie raz spotkałaś się z określeniem „gładkie jak pupcia niemowlaczka”. Skóra dziecka nie zawsze jednak jest tak mięciutka, gładka i delikatna. Coraz częściej słyszy się o suchej skórze dziecka czy Atopowym Zapaleniu Skóry. Podobno na AZS choruje już co 5 dziecko. Dziecko odczuwa swędzenie, dyskomfort, zaczyna się drapać, a od tego już tylko krok do infekcji. Dlatego bardzo ważna jest odpowiednia pielęgnacja skóry dziecka.
Niedawno miałam możliwość przetestowania kosmetyków przeznaczonych do skóry atopowej. Pomimo tego, że w naszej rodzinie na szczęście nie istnieje problem atopowego zapalenia skóry to jednak wysypki, zaczerwienienia czy problem suchej i wrażliwej skóry nas dotyka zwłaszcza o tej porze roku. Dodatkowo w ciąży zmagam się z silnym swędzeniem skóry dlatego staram się jak najczęściej sięgać po jakieś ukojenie.
Kosmetyki, o których mówię to kosmetyki z linii DEMSA. Warto na początku zaznaczyć, że nie zawierają one parabenów, sterydów, substancji zapachowych, barwników oraz SLS. Można je stosować u dzieci już po skończeniu 6 miesiąca życia. Co ważne, w tych produktach zastosowano przede wszystkim ekstrakty roślinne o wyjątkowych właściwościach takie jak: portulaka pospolita, rabarpar dłoniasty, uśpian różnolisty, selernicę, tarczycę bajkalską, lukrecję oraz orzechowiec myjący. Kosmetyki są hipoalergiczne i można je stosować nie tylko u osób borykających się z atopowym zapaleniem skóry, ale również u osób ze skórą suchą i wrażliwą.
Produkty z linii DEMSA to:
Preparat do mycia
Skład: orzechowiec myjący, uśpian różnolistny, portulaka pospolita, alantoina, gliceryna
Stosujemy głównie do kąpieli. Do wanienki dodaję niewielką ilość preparatu, dodatkowo też myję nim skórę i główkę synka. Jego użycie nie wymaga ode mnie zastosowania już innych środków myjących. Preparat sam w sobie ma gęstą konsystencję, ale w połączeniu z wodą delikatnie się pieni i szybko rozpuszcza. Da się wyczuć, że po takiej kąpieli skóra Wiktorka jest mięciutka, odżywiona i nawilżona za co w większości odpowiada gliceryna, która jest jednym ze składników produktu.
Stosowanie:
- dzieci od 6. miesiąca życia do 3 lat → 1 x dziennie
- dzieci od 3. roku życia i dorośli → do 3 x dziennie
Krem do ciała
Skład: rabarbar dłoniasty, tarczyca bajkalska, lukrecja, witamina E, selernica, kompleks cholesterolu, ceramidów i kwasów tłuszczowych, masło shea, kwas hialuronowy, gliceryna.
Świetny produkt. Mój ulubiony kosmetyk w ciąży. Pomimo tego, że nie ma oszałamiająco pięknego zapachu, do którego chyba każda z nas jest przyzwyczajona stosując jakieś balsamy czy masła do ciała to efekt jego stosowania spełnił moje oczekiwania. Krem łagodzi swędzenie, które w ciąży dokucza mi niesamowicie. Poza tym skóra jest gładsza, nawilżona i delikatna. Krem sam w sobie ma lekko brązowe zabarwienie, łatwo się rozprowadza i całkiem dobrze wchłania. Moje zastrzeżenie to mała pojemność kremu, skończył mi się bardzo szybko, a cena tego kremu za 100 ml to około 40 zł.
Stosowanie:
- dzieci od 6. miesiąca życia do 3 lat → 1 x dziennie
- dzieci od 3. roku życia i dorośli → do 3x dziennie
Krem do twarzy
Skład: rabarbar dłoniasty, tarczyca bajkalska, lukrecja, witamina E, selernica, kompleks cholesterolu, ceramidów i kwasów tłuszczowych, masło shea, olej z awokado, kwas hialuronowy, gliceryna
Bardzo delikatny. Duży plus za to, że można go stosować pod makijaż. Po kilku dniach od momentu jak zaczęłam stosować ten krem mam wrażenie, że moja twarz jest w końcu odpowiednio nawilżona. Na pewno zabiorę go ze sobą do szpitala jak będę rodzić bo tam powietrze jest zawsze bardzo suche.
Krem ten też aplikuję na twarz Wiktorkowi przed spacerami, aby stanowił barierę ochronną przed niską temperaturą. Tutaj duży plus za to, że dobrze i szybko się wchłania. Krem jak najbardziej mogę polecić do stosowania na skórę dziecka jako skuteczną ochronę przez zimnem.
Stosowanie:
- dzieci od 6. miesiąca życia do 3 lat → 1 x dziennie
- dzieci od 3. roku życia i dorośli → do 3 x dziennie
Intensywny balsam łagodzący swędzenie
Skład: selernica, rabarbar dłoniasty, tarczyca bajkalska, lukrecja, bisabolol
Pierwsza myśl jak zobaczyłam balsam: „ojej, ale mała tubka” bo 50 ml jak na balsam, pomyślałam, że to jakieś nieporozumienie. Jednak intensywny balsam łagodzący swędzenie stosuje się miejscowo. Wykorzystaliśmy go do „wyleczenia” delikatnie zaczerwienionej skóry naszego synka. Tuż przed Świętami dostał małego uczulenia na pleckach, często się drapał, skóra tuż przy zapięciu pieluszki była mocno zaczerwieniona. Balsam faktycznie przyniósł ulgę. Pomimo początkowo nieprzyjemnego zapachu jaki daje się wyczuć rozsmarowując go na skórze to szybko się wchłania, przynosi ulgę i pozostawia uczucie gładkiej i delikatnej skóry. Ja uwielbiam produkty, które szybko się wchłaniają i nie tracę czasu na czekanie kiedy w końcu będę mogła ubrać Małego.
Dodatkowo zgodnie z zaleceniami producenta można go stosować na skórę również po ukąszeniu przez owady np. przez komary więc na pewno zabierzemy go ze sobą na wyjazd na Roztocze, który planujemy latem.
Stosowanie:
- dzieci od 6. miesiąca życia do 3 lat → 1 x dziennie
- dzieci od 3. roku życia i dorośli → do 3 x dziennie
Na koniec mam jeszcze dla Ciebie…
Konkurs!
Wystarczy, że odpowiesz na dwa pytania:
- Czy Ty bądź ktoś z Twojej rodziny lub bliskich Ci znajomych ma AZS? (TAK/NIE)
- Jaka niespodziewana sytuacja zdarzyła Ci się podczas pielęgnacji skóry dziecka?
Swoje odpowiedzi zostaw w komentarzu pod postem. Ze wszystkich odpowiedzi wybiorę 3 najciekawsze, a ich autorów nagrodzę. Nagrodą jest poniższy zestaw:
Preparat do mycia, Krem do ciała, Intensywny balsam łagodzący swędzenie oraz poradnik pielęgnacji skóry atopowej Demsa.
Konkurs trwa od 03.01.2016 do 11.01.2016 do godziny 23:59. Zwycięzcy zostaną ogłoszeni 12.01.2016 w tym poście.
Pełny regulamin konkursu możesz przeczytać tutaj.
Zapraszam do zabawy!
12.01.2016 Update:
Wyniki konkursu!
Na początku dziękuję wszystkim, którzy wzięli udział w konkursie. Wiele opisanych sytuacji dało mi sporo radości 🙂
Zwycięzcami są:
MagdaLena Szybalska- Hedziak Marzena
- Grażyna
Gratuluję! Proszę o przesłanie danych do wysyłki na adres ania@smakimacierzynstwa.pl zaznaczając w tytule „Konkurs Demsa” do dnia 16.01.2016. Jeżeli do tego dnia nie otrzymam informacji wybiorę kolejnego zwycięzcę.
17.01.2016 Update:
Niestety Magdalena Szybalska nie zgłosiła się do odebrania nagrody. Z tego względu wybrana została kolejna osoba. Stąd wyłonioną osobą zostaje:
- agusia268142
Czekam na dane do wysyłki do dnia 20.01.2016.
wpis jest elementem współpracy z USP Zdrowie Sp. z o.o.
Ja do dla malucha moge polecic mleczko od Bebble, odpowiednia do stosowania przy upalnej pogodzie w aptece okolo 14 zł
Kciuki mnie bolą od „trzymania” 😉 – kiedy wyniki? Kiedy wyniki? 🙂
1. TAK
2. Jako „świeża” mama padałam ze zmęczenia po kolejnej nieprzespanej nocy. No i przewijając malucha elegancko wysmarowałam pupcię kremem, by nie odparzyła się. Jakież było zdziwienie męża, gdy zamiast znanego smrodku poczuł… miętę. Tak, tak, z tego zmęczenia użyłam pasty do zębów.
1. Tak
2. Przygotowywałam sobie pewnego wieczora megawyczekaną kąpiel, jako że po całym dniu bliżej mi było do zombie a nie do atrakcyjnej, seksownej kobiety a w łóżku czekał stęskniony mąż.. I tak oto moja noga już prawie zanurzyła się w gorącej wodzie z dodatkiem pachnących olejków…gdy trzeba było przewinąć maluszka. Po skończonym rytuale idąc do łazienki pampers z niespodzianką z rozmachu wylądował w.. mojej kąpieli :p
1.Tak
2.Wiele z nas mam uważa, że jeśli zapewni dziecku dobrej
jakości kosmetyki do pielęgnacji skóry, to wystarczy, żeby była ona zdrowa. Nic
bardziej mylnego! Równie ważne jest bowiem, to co nasz maluch je oraz to, w co
go ubieramy i w czym to pierzemy! Prawidłowo zbilansowana, urozmaicona oraz
bogata w witaminy i minerały dieta ma ogromny wpływ na kondycję skóry dziecka. Niezwykle
istotny jest także rodzaj materiału ciuszków, w które ubieramy maleństwo, gdyż
część z nich może powodować podrażnienia czy otarcia na delikatnej skórze
dziecka. W związku z tym, że szkodliwe
substancje mogą przenikać przez skórę dziecka do organizmu, niezwykle ważny
jest wybór właściwych środków piorących, czyli nie pozostawiających na
ubrankach składników, które mogą być niebezpieczne dla maluszka. Doskonale
wiem, co piszę, bo wytarcie mojego smyka czyściutkim, mięciutkim ręcznikiem wypranym
w delikatnym płynie do prania wywołało reakcję, której nie spodziewałabym się w
najgorszych snach! Kilka miesięcy temu, po kąpieli wzięłam się za wycieranie
nóżki Oliwki, która po kontakcie z ręcznikiem momentalnie zrobiła się czerwona
i parząca, a po chwili pokryły je ogromne pęcherze wypełnione cieczą! Zamarłam,
ale instynktownie odrzuciłam ręcznik. Po chwili nóżka robiła się coraz bledsza
i chłodniejsza, ale pęcherze nie malały. Pojechaliśmy oczywiście na pogotowie,
gdzie się okazało, że to reakcja alergiczna na jeden ze składników tego rzekomo
delikatnego płynu do prania. Kiedy wymieniłam jego nazwę lekarz od razu
skojarzył, że to po nim, bo nie byliśmy w ostatnich tygodniach jedynymi
rodzicami, którzy przywieźli swoje dziecko z takim zmianami. Producenci chcąc
polepszyć działanie zmiękczające swojego produktu dodali nowy składnik, czego
skutki okazały się opłakane! Od tamtej chwili używam wyłącznie środków piorących
przeznaczonych dla dzieci, na czym zyskała i moja atopowa skóra.
1. TAK
2. Pamiętam jak dziś – pokoik niewielki
Przychodzi Pan doktor – „już pora kąpielki”!
Super sprawa! Na tym świecie w końcu dwa dni żyję.
Duży chłopak jestem przecież, chętnie się umyję.
A co to za mokra plama mój słodki Maluszku,
Na świeżo wyprasowanym lekarskim fartuszku?
Mów szybciutko, co wyprawiasz mój śliczny Kubusiu?
Chciałem tylko przy okazji zrobić sobie siusiu 🙂
Tak
Atopowe zapalenie skóry ma mój starszy synek Norbert (5lat),chociaż mam wrażenie, że będzię na nie cierpiał mój drugi synek Olek (6 miesięcy) ponieważ pojawiają mu się małe suche miejsca na pleckach. Norbert nie odrazu dostał atopowego zapalenia skóry dlatego stosowaliśmy do kąpieli zwykłych płynów i żeli dla dzieci, a gdy coś się pojawiało wystarczył krem z emotientami do miejscowego stosowania. Niespodziewanie problem się nasilił gdy przeprowadziliśmy się na wieś. Teraz mamy rytuał: kąpiel w lekko ciepłej wodzie (niestety kąpiel długa bo syn uwielbia się pluskać) oczywiście w dobrej jakości żelach dla Atopowców, delikatne osuszanie skóry i natłuszczanie całego ciałka specjalnymi balsamami, a rano nawilżanie najbardziej wysuszonych miejsc kremami nawilżającymi łagodzącymi swędzenie. I tak zmagamy się z naszym Atopowym Zapaleniem Skóry
1. Tak – ja (ale trochę z AZS już wyrosłam) i moje trojaczki.
2. Moje dziewczyny są mistrzyniami „niespodziewanych sytuacji”. Jeszcze kiedy były w brzuchu, o mały włos nie doprowadziły mnie do zawału serca 🙂 Jakoś tak zakładaliśmy z mężem, że będziemy mieli syna. Huberta. Rutynowe USG i lekarz gratuluje bycia „wyjątkową”, jedną na 7000 ileś tam mamą; mamą trojaczków… Całe moje macierzyństwo jest okresem „niespodziewanych sytuacji”. Już sama kąpiel to wyższa szkoła jazdy. Dawno, dawno temu, jeszcze w ciąży umyśliłam sobie że ten wieczorny czas będzie chwilą wyciszenia i spokoju. Codzienny rytuał pełen miłości i bliskości…Taaaa, jasne! Między 18.30 a 19.00 moje dziewczyny dostają turbo doładowania. Góra – dół, góra – dół, piętro – parter, góra – dół… Tylko – nie – kąpiel! Kiedy już uda się nam z mężem je przechwycić (a wymaga to pracy zespołowej, kilku przekupstw i obietnic) lokujemy całą trójkę w wannie. Szybkie mycie, łagodne wycieranie i rutynowe smarowanie. Brzmi banalnie?
Niespodziewany jest dla mnie także fakt, że macierzyństwo to ciągłe kompromisy. Nie jest słodko, różowo i bajkowo. Każdy dzień jest inny. Każdy dzień jest piękny. Każdy dzień jest niepowtarzalny. Łapię te ulotne chwile i zakopuję głęboko w pamięci. Moje dziewczyny rosną, stają się coraz samodzielniejsze ani się obejrzę a zatęsknię to tych cowieczornych pościgów góra – dół…
1. Tak – Synek
2. Nasz synek ma na imię Franek. To on ma AZS. Zawsze szybko wpada do łazienki, myje się i wypada. Jego kąpiele trwają kilka minut. Gdy jeszcze był maleńki strasznie nie lubił wychodzić z wanny, chciał się moczyć całymi godzinami. Przy wyjmowaniu z wanny zawsze wił się i wyrywał. Jego ciałko było śliskie od oilatum i wyślizgiwał mi się jak ryba. Kilka razy uderzył się o murek obok wanny. Mokra byłam od potu wyciągając go bez męża. W wannie kochał głównie pływać łódeczkami. Teraz ma dziesięć lat i jakież było ostatnio moje zdziwienie gdy weszłam mu do łazienki, bo za długo coś siedział. Wchodzę, a tam pełna wanna wody, piany i dwie łódeczki. 🙂 Czyli sentyment do starej zabawy gdzieś zostaje. 🙂
1.Tak.
2.Najzabawniejszą sytuacja podczas kąpania była jedna, która zapadła
mi długo w pamięci. Moja córeczka kapała się któregoś wieczora. Bawiła się, mówiła
sama do siebie, pluskała się. Odwróciłam się od niej na chwilkę, by przygotować
ręcznik na wyjście z wanienki, a tu patrzę ona wychodzi sama i robi na podłogę
siku, po czym z powrotem wraca do wanienki. Byłam w szoku. Pytam co robisz. A ona:
„Mamo przecież nie można robić sisiu do wody. Sama mnie uczyłaś gdy byliśmy
latem na wakacjach na morzem”.
1. Tak
2. Kąpielowe Szaleńsssssstwo
Dobra kąpiel- ważna sprawa,
podczas niej może być niezła zabawa.
My czas w wanience sobie urozmaicamy
i niezły ubaw z tego mamy.
Skórę synka również odpowiednio pielęgnujemy,
bo w zdrowej skórze lepiej się czujemy.
I tak podczas jednego wieczorno- kąpielowego rytuału,
ja mamuśka (czyt. z przymrużeniem oka) mało nie dostałam zawału.
Do wanienki z wodą musującą kulę z dodatkami pielęgnacyjnymi wrzuciłam
i niestety mojego brzdąca przeraziłam.
„Co to? Co to?”- woła i krzyczy
i na to, że go jak najszybciej stamtąd wyciągnę liczy.
A ta kula pieni się i syczeć zaczyna,
a ja słyszę „wołssss, wooooooołssss” i widzę jaka jest przerażona mina mojego ukochanego syna.
Przytulam moje maleństwo i zaczynam swoje matczyne tłumaczenie,
że to nie węża syczenie…
To miała być kula, która skórę mojego synka odpowiednio wypielęgnuje,
a ja po jej zastosowaniu dziwnie się czuje.
Mój Sebuś nie wiedział, że się dzieje,
jednak teraz z tego wszystkiego razem ze mną się śmieje 🙂
1. Tak (synuś mojego brata, a jednocześnie mój ukochany chrześniak).
2. Niespodziewana sytuacja podczas pielęgnacji skóry.
Moja córeczka (2 lata) wręcz przepada za balsamowaniem ciała po kąpieli.
Uwielbia, kiedy masuję, ugniatam i głaskam jej małe ciałko, wklepując kojący balsam na dobranoc i mówiąc przy tym wesoły wierszyk.
Tej wiosny, właśnie podczas takiego zabiegu pielęgnacyjnego, odkryłam na jej ciele coś strasznego…
To coś żyło – było małe, okrągłe i ruszało nóżkami!!! Izunia pod kolanem miała kleszcza!!!
Byłam przerażona, kleszcze przecież są niebezpieczne.
Natychmiast zadzwoniłam do mojej kuzynki, która jest pielęgniarką. Kazała mi się nie denerwować. Po dziesięciu minutach już była u mnie.
Obejrzała nóżkę Izy i stwierdziła, że kleszcz nie zagnieździł się głęboko i wyciągnie go pęsetą.
O mój boże, jak to usłyszałam to myślałam, że zemdleję.
Wyciąganie tego paskudztwa poszło jednak szybko i sprawnie. Po wszystkim rankę odkaziłyśmy wodą utlenioną.
Sytuacja została opanowana:)
Takie są właśnie uroki mieszkania na wsi w otoczeniu lasów.
Po tym niewesołym incydencie, profilaktycznie zaszczepiłam moją Niunię przeciw chorobom odkleszczowym.
Szkoda tylko, że wcześniej o tym nie pomyślałam, skoro zagrożenie czai się tuż za progiem.
Mimo wszystko trochę Ci zazdroszczę tych lasów, świeżego powietrza, bo w Krakowie jeden wielki smog, a Ty przynajmniej nie musisz się zastanawiać czy możesz wyjść z domu z córeczką czy może zdrowsze będzie jak zostaniecie w domu.
A swoją drogą dobrze, że tak szybko zauważyłaś tego kleszcza i był to tylko mały incydent, który dał lekcję na przyszłość 🙂
Powiem Ci, że naprawdę okolica jest piękna i nie zmieniłabym miejsca zamieszkania za żadne skarby świata:)
Też się cieszę, że kleszcza zauważyłam w porę i nie zdążył się jeszcze opić;) A to dzięki temu, że codziennie kąpię i balsamuję córkę, zauważam wtedy dosłownie wszystko:)
Pozdrawiam. Konkursik był super.
Dziękuję. Przed nami jeszcze nie jeden konkurs także zapraszam do śledzenia bloga 🙂
1. Tak, jest to wielkim problemem mojego synka.
2. Pamiętam moje pierwsze chwile, kiedy to wyobrażałam sobie pielęgnację maluszka, a w szczególności przytłaczały mnie myśli związane z jego przebieraniem.
Kiedy będąc na fotelu ginekologicznym, ginekolog jeżdżący mi wewnątrz moich dróg rodnych, powiedział ” chłopczyk” od razu ujrzałam jego prącie i pomyślałam sobie ” jak ja sobie z tym poradzę??!” Pamiętam minę lekarza jak spojrzał na mnie jako tako wystraszoną i niepewną swojego dalszego losu.. skazaną na małego siusiaka 🙂
Całą ciążę czytałam artykuły związane z przewijaniem, czymś co było dla mnie czarną magią.. wielką niewiadomą.
Temat prącia poszerzałam tak jak nigdy dotąd. Dowiedziałam się wiele ciekawych i ważnych dla mnie rzeczy. Mój facet jak wracał z pracy był w szoku skąd ja to wiem? To on ma to coś i tego nie wie, a ja zwykła przeciętna kobieta, przyszła młoda mama.. mam taką wiedzę! Szalona! 🙂
Pamiętam i jakże mile wspominam chwile kiedy to termin był już tak blisko.. powtarzałam sobie etapy jego pielęgnacji, kierunki podmywania i podcierania, że napletka nie wolno naciągać itp..
Przydało się!
Jak tylko wylądowałam na łóżku porodowym czułam się, że czeka mnie nie lada wyzwanie. Urodzić chłopczyka.. to już coś. Waga 3660, śliczny chłopczyk z bujną brązową czuprynką. Oczka jak węgielki.. kochany mój Aniołek. Kiedy nastała pierwsza chwila kontaktu z jego genitaliami, nie czułam już takiego strachu. Delikatnie, ale też i dość zdecydowanie podjęłam się zadania. Moje ruchy były stabilne, całość szła mi nieźle. WOW! Udało się! Byłam z siebie dumna.. Nastała pora wyjścia do domku, malutki był zadbany a moja pielęgnacja przebiegała sprawnie..
Kto by pomyślał, że czeka mnie jeszcze nie jedno zaskoczenie z jego strony! 🙂
Kilka dni po wyjściu ze szpitala, około 8-9 dnia jego życia nastał czas (jak zwykle zresztą bo przewijałam go kilka razy dziennie) na przebranie pieluszki.
Nie sądziłam, nie przeczuwałam.. ajć nie miałam tego podejrzenia że akurat tego razu coś się wydarzy!
Jak zwykle wzięłam maluszka, położyłam na przewijaku i przystąpiłam do rozbierania mojego Smerfa.
Wszystko szło sprawnie i gdyby nie fakt, że mały zaczął stękać nie zwróciłabym uwagi, że zaczyna robić kupkę!~
Co za pech! Nie zdążyłam podłożyć mu ani pieluszki, ani podkładu! Wszystko, cała zawartość jego jelit wylądowała na ślicznym, czystym przebieraczku.. oj.. no nic.. zaczęłam sprzątać odchody i kiedy już miałam to za sobą, nastąpił kolejny incydent.
Natanek zaczął robić siusiu.. swoim siusiaczkiem machnął tak, że część jego moczu wylądowała nie tylko na mnie, ale równiez i na nim, na jego ciuszkach, buźce, nawet do oczka.. zaczął płakać!
Co ja się wtedy miałam.. nie wiedziałam czy płakać czy się śmiać.
Przez pierwsze sekundy było to dla mnie jak piekło, na które nie byłam w ogóle przygotowana! Ale już po chwili zaczęłam się śmiać.. śmiałam się jak wariatka! Byłam dumna z mojego synka, że potrafi mi wywinąć taki numer!
Taka niespodzianka w roli miłości mojego życia to piękno i cud.
Nigdy tego nie zapomnę, wspominam z uśmiechem na twarzy. Nauczyło mnie to, żeby poczekać aż dziecko do końca się wypróżni choć często z tym, żeby to wyczuć. Ale także żeby od razu po zdjęciu pieluszki maluszkowi podłożyć drugą i jak najszybciej przykryć jego małego ptaszka pampersem.
Niby tak zwyczajnie, ale dla mnie jak hardcorowo mnie urządził! 🙂
Mój kochany słodziaczek, pierdzioszek, mały siusiaczek! <3 :*
1. TAK
2. Do pielęgnacji delikatnej skóry synka użyłam kiedyś specjalnej soli kąpielowej. Syn pochwalił pomysł „z sólem”. Poprawiłam go, że to nie jest „ten sól”, ale „ta sól”. „Posoliłem wannę tym tasólem” – powiedział przed następną kąpielą.
1. Tak
2. Moje pociechy nie przepadają za pielęgnacją, zarówno starsza jak i teraz młodsza. W związku z czym zawsze trzeba je zabawiać. Najczęściej daję do zabawy krem w zgrabnym opakowaniu i wtedy uwijam się szybko z czym trzeba i po krzyku. Pewnego razu, między świętami również dałam maluchowi krem do zabawy. Szkoda tylko, że nie zwróciłam uwagi, że jest źle zamknięty. Moja bystra córeczka oczywiście wykorzystała okazję i niepostrzeżenie wysmarowała nasze papcie tym kremem. Zastanawialiśmy się skąd ten pomysł a kilka dni temu odkryłam o co chodzi. Mąż przed wyjściem do kościoła zawsze pastuje buty, co nie umknęło uwadze naszego dziecka, które „wypastowało” nasze papcie kremem. Pralka miała co robić, ale tak teraz myślę, że z dwojga złego lepiej w tę stronę aniżeli w odwrotną…! 🙂
He he to fakt kiedy zostajemy mamą to chcemy być przygotowane na każdą ewentualność 🙂
1. Tak
2. Podczas dogłębnej pielęgnacji mojej córy jak zwykle przygotowałam kosmetyki do pielęgnacji pępka. Rozbieram dziecko z ubranek, zdejmuję pieluszkę a tu kikucik odpadł. Popatrzyłam się na moje dziecko a ono z miną mówiącą „I co się tak dziwisz” zrobiła siku na podkład.
1. Nie.
2. Jedną z najciekawszych, bądź raczej najbardziej zagadkowych sytuacji miałam, kiedy córka miała zaledwie 3-4 miesiące.. Przebierałam Ninę w łóżeczku, zorientowałam się, że skończyły się chusteczki, wiec zostawiłam małą na chwilkę i poszłam do łazienki po kolejną paczkę chusteczek.. kiedy wróciłam mała była obrócona o 180 stopni..Nie bylo mnie zaledwie 2 minuty, wiec raczej było by niemożliwym aby malutka sama sie w tak krótkim czasie przekulnęła..tym bardziej, że była taka malutka. Do dziś twierdzę, ze była to scena w stylu filmu ‚Paranolmal Activity’ 😛
1. Tak – ja, moja mama walczyła z tym dzielnie w moim dzieciństwie
2. Za wcześnie, by stwierdzić czy mój synek ma podobne problemy, ale boję się, że mógł to Po mnie odziedziczyć. Po jego urodzeniu przez 3 tygodnie męczyliśmy, by skóra naszego sucharka wyglądała ‚wzglednie’. Ponieważ mały kończy miesiąc i niewiele jeszcze przeżyliśmy, historia dotyczy mnie, prawie 20 lat temu. AZS było znane mniej lub bardziej dermatologom z mojego miasta, moją mama dużo się nabiegała, żeby znaleźć odpowiedź na moje problemy skórne. Nie pomagał też fakt, że jako dość niesforna córka wprost nie cierpiałam wszelakiego natłuszczania. Mama uciekała się do podstępów- smarowała mnie, gdy zasypiałam w łóżku rodziców. Pewnej nocy obudziłam się i poczułam tłusty filtr na mojej skórze. Mogła być jakaś 1 w nocy. Od razu pobiegłam do łazienki i zmyłam z siebie cały kosmetyk. Biedna mama czekała, żebym zasnęła ponownie. Żeby było śmieszniej- dziś nie mogę zasnąć nawet wtedy, gdy zapomnę nakremować stopy.
1.TAK (synek)
2.Witam! Chcąc kreatywnie odpowiedzieć na postawione przez Ciebie pytanie zaczęłam się mocno zastanawiać, którą z licznych, niespodziewanych przygód pielęgnacyjnych opisać. A przyznam, że było ich sporo.Wysypywanie zasypki na dywan, wyciskanie, wybieranie malutkimi paluszkami kremów, sudocremów – i smarowanie nimi kanap. Oj wymieniać mogłabym bez końca. Jednak nawiązując do posta, w którym opisujesz kroki właściwej pielęgnacji i kosmetyki o specjalnym działaniu opiszę historyjkę, związaną z naszą atopią. Jestem mamą rozbrykanego pięciolatka, który niemalże od urodzenia ma liczne problemy ze skórą. Już po urodzeniu jego skórę pokrył rumień, który dość długo utrzymywał się na skórze. Przeszliśmy różnego rodzaju wysypki, liczne przesuszenia skóry, zmiany alergiczne oraz AZS pojawiające się w zgięciach kończyn i za uszami, które do dnia dzisiejszego nam towarzyszą. Kto zna chorobę, wie jaki powoduje świąd, i niemoc jaka towarzyszy, gdy już się nasili, a zwłaszcza u małego dziecka. W takich sytuacjach próbuje się wszystkiego. Pamiętam jak dziś, gdy pediatra zalecił, wykąpać maluszka w nadmanganianie potasu. Miksturkę przyrządziłam wg wskazań na opakowaniu, odmierzyłam malutkie kryształki i… Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu woda zrobiła się fioletowa… Pamiętam jaki strach mnie ogarnął, gdy to zobaczyłam, jak strasznie bałam się, że skóra mojego bobaska zabarwi się na fioletowo. No ale cóż, musiałam działać. Przełamałam strach i zaufałam lekarzowi. Wykąpałam dziecko w miksturce, która troszkę przyniosła ulgę dziecku. Jednak do dziś pamiętam moje zdziwienie, jak produkt, w którym można kąpać dziecko może przypominać kolorem denaturat, i nie zabarwić skóry dziecka. Przyszła mi też na myśl, sytuacja także związana z kąpielą. Synek miał wtedy 3 latka, może 3,5. Zawsze kąpany w emolientach, które jak wiadomo nie pienią się. A które dziecko nie lubi zabawy z pianą, która związana jest z codzienną pielęgnacją?! Mój synek zawsze ubolewał nad tym i prosił o piankę w kąpieli. Pamiętam, jak przygotowałam kąpiel w wannie, jak zwykle z dodatkiem emolientu. Odwróciłam na chwilę głowę i to wystarczyło, by mój Szkrab chwycił za stojący szampon i wylaćcałą zawartość do wanny i energicznie zacząć tworzyć pianę. Przyznam się, że pozwoliłam mu popluskać się w ogromnej ilości piany. Jego radość była ogromna, tak jak i późniejsze sprzątanie 🙂 Pozdrawiam serdecznie 🙂
Monika czyżbyś była nauczycielką, że czerwony długopis pod ręką musi być? 🙂 Swoją drogą przynajmniej zapewniłaś trochę rozrywki i humoru pielęgniarkom w szpitalu 🙂
1. Tak moja mama i córeczka
2. Pamiętam jak raz gdy przebierałam wtedy jeszcze miesięczna córeczkę dostalam niespodzianka prosto w policzek. Akurat zrobiła kupę wiec zmieniałam pampersa. W pewnym momencie poczułam coś ciepłego na ręce a chwilę potem dostałam kupka prosto w twarz. Nazwę to tak: zatkało mnie to jakbym ducha zobaczyła. Za to rodzice i mąż nie mogli powstrzymać się od śmiechu! 🙂
1.Zarówno ja jak i 5 z 7 dzieci ma AZS.2.Niespodziewana sytuacja podczas pielęgnacji skóry mojej 6 letniej córeczki to jak pewnego razu włożyłam córkę do wanny i chciałam jej umyć włosy wzięłam jej szampon wylałam na głowę i…..jakie było moje zdziwienie jak zamiast białego płynu po głowie córki spływała zielona ciecz nieznanego pochodzenia.Wpadłam w panikę.Szybko wzięłam się za płukanie włosków które zaczęły zalatywać miętą.Córka widząc moja wystraszoną minę powiedziała,,mamusiu jak garnkom się nic nie dzieje, to mi tez nic się nie stanie,,I wtedy już wiedziałam z czym mam do czynienia-płyn do mycia naczyń, ale jak znalazł się w butelce po szamponie?Okazało się,że mała wylała cały szampon do wanny i ze bała się ,że będę zła i nalała płynu do naczyń.Teraz ta historia wydaje się śmieszna ale wtedy o mało nie umarłam na zawał.Jedno muszę przyznać mam bardzo pomysłową córkę
1. Tak, synek mojej siostry
2. Moja kochana córcia uważa, że przewijanie jest nudne, więc robi co może, żeby tę czynność przetrwać i ją sobie urozmaicić: przekręca się z prędkością światła, siada, sięga, po co się da, ściąga sobie skarpety, pokazuje gdzie mama ma włosy i musi koniecznie mieć coś w rączkach. W związku z tym zwykle w rączkach ma balsam do ciała, oczywiście zamknięty. W głowę zachodzę dlaczego akurat to tak kocha, że aż się trzęsie na jego widok i wydaje ciekawe okrzyki. Otóż raz, po kąpieli, podczas nacierania córci balsamem, córcia ów balsam trzymała sobie w rączkach. Ona go sobie otwierała, ja zamykałam, ona otwierała, ja zamykałam i tak w kółko, w przerwach smarując córkę. Nagle patrzę, a moje dziecko ma w buzi białą maź i w dodatku mlaska. Tak, zjadła trochę balsamu. Ja oczywiście w panice myślałam: czy zwymiotuje, zacznie płakać, zatruje się. A co zrobiło moje roczne dziecko? Powiedziało: „Mniam” i z uśmiechem chciało jeszcze. Wtedy stwierdziłam, że moja córka jest chyba wszystkożerna. Nic jej po tym nie było, ale balsamu już więcej nie dostała. W głowę zachodzę jak jej to mogło smakować.
1. Tak mój młodszy synek ma niestety problem z atopowym zapaleniem skóry.
2. Mój młodszy synek cierpi na atopowe zapalenie skóry. Serce mi się kraje gdy widzę jego zadrapane rączki i skórę pełną ran i podrażnień. Próbowałam już wszystkich sposobów, ale niestety nie jest to łatwa do pokonania choroba. Najgorsze jest to gdy nieświadome rączki w środku nocy oszukując ukojenia rozdrapują rany i pogłębiają chorobę. Staram się na wszelkie sposoby przekonać mojego malca by przynajmniej w ciągu dnia nie drapał swędzących miejsc, gdyż zadaje sobie tym jeszcze więcej bólu. Mój starszy syn (5 lat) każdego dnia przyglądał się moim staraniom i z każdym dnie wykazywał się jakby coraz większym zrozumieniem wobec cierpienia jego młodszego braciszka. Pewnego dnia gdy chłopcy bawili się razem zauważyłam, że starszy chłopczyk narysował sobie flamastrem kropki na całym ciele i w sposób niezwykle „poważny” próbował przekonać braciszka że teraz już nie jest sam i że choć obydwoje bardzo cierpią to nie będą się już drapać. Aż łezka zakręciła mi się w oku na dźwięk tak mądrych i pełnych wrażliwości słów mojego synka. Gdy wieczorem zabrałam się za zmywanie kropek z ciała mojego synka usłyszałam od niego „Mamusiu lepiej będzie jak kropeczki zostaną. Bo Szymuś jest moim braciszkiem i lubię chorować razem z nim żeby nie było mu tak smutno”. To niesamowite ile mądrości mają w sobie dziecięce umysły 🙂
My właśnie jesteśmy na etapie oczekiwania na młodszego braciszka. Mam nadzieję, że za kilka lat podobnie jak Ty też będę się wzruszać na myśl o jakiś „braterskich” zachowaniach.
1. Tak moja mama na to choruje na całe szczęście mnie to ominęło więc jak w październiku zeszłego roku urodziłam synka pierwsze moje pytanie było o skórę… Niestety po drugiej dobie okazało się że ma strasznie sucha skórę … Byłam załamana że może mieć to samo co moja mama… Tak jak czytalam w komentarzach też nie pomagały oliwki pianki mydła dla alergików ani parafiną więc musiała sięgnąć po emolity… Dopiero one sprawiły że skóra małego się poprawiła teraz walczymy z ciemieniucha .,… Ech.
2. Co do pytania drugiego mój synek podczas wycierania się po kąpieli dziwnie się prezyl …. Myslalam że do kota który leżał obok jego stopek ale niestety nie to było przyczyną mój maluszek przyslowiowo mówiąc cisnął kupkę i niestety wszystko poleciał na kota…. Ten w szoku nie wiedział czy się myć czy uciekać od tej pory więcej kotek nie leży koło stopek synka.
Madziu, kilka sprawdzonych sposobów jak walczyć z ciemieniuchą znajdziesz tutaj: http://smakimacierzynstwa.pl/ciemieniucha-jak-z-nia-walczyc/
Mam nadzieję, że się przyda i szybko przejdzie.
Niestety nie mogłam dłużej czekać i z racji tego, że nie dostałam danych do wysyłki musiałam wskazać kolejną osobę.
1. Nie
2. Ehhh… faceci. Jakiś czas temu na buzi mojej Marty pojawiły się zaczerwienienia, skóra nie była gładka. Pani dermatolog- Pani w podeszłym wieku (dobra, lokalnie znana, z dużym doświadczeniem) poradziła mi, żeby lekko smarować buzię córki mąką ziemniaczaną (skrobia w niej zawarta jest dobra dla skóry). Akurat karmiłam małą, więc poprosiłam męża żeby przyniósł trochę.- ” A jak ja poznam tą mąkę?” – ” Druga szafka od prawej. Jak weźmiesz torebkę to chrzęści pod palcami”.
Przyniósł. No przecież przyniósł! 🙂 Przyniósł bułkę tartą, bo mu „chrzęściła pod palcami”… Ratunkuuuu! Miałam ją opanierować czy co?! 😉
Ach! Ci mężczyźni, potrafią (całkowicie nieświadomie) rozbawić do łez 🙂
Mój mały syn Maks oraz najstarszy syn Miłosz ma zapalenie meszka włosowego.Stosujemy jeden z panstwa kremów i jestem zadowolona z niego.Niestety nie wiem czy to to samo co AZP.Bardzo chciałabym wygrac aby wypróbowac pozostałe kosmetyki panstwa firmy.
Kasiu, aby wziąć udział w konkursie i mieć szansę na wygranie kosmetyków należy odpowiedzieć na dwa pytania:
1. Czy Ty bądź ktoś z Twojej rodziny lub bliskich Ci znajomych ma AZS? (TAK/NIE)
2. Jaka niespodziewana sytuacja zdarzyła Ci się podczas pielęgnacji skóry dziecka?
Mój synek po urodzeniu miał suchą i szorstką skórę. I nic nie pomagało, oliwki, emolienty znanych firm tylko pogarszały stan, albo uczulały. Dopiero ktoś poradził mi: wyrzuć kosmetyki, myj go samą wodą i tak robiłam. Tylko pupkę mydełkiem. Po tygodniu skóra była gładka. Także moim zdaniem im mniej kosmetyków u noworodka tym lepiej.
U noworodka jak najbardziej nie ma co przesadzać z kosmetykami tym bardziej jak się nic nie dzieje to nie ma sensu używać różnych kosmetyków, zwykłe mydełko dla dzieci i oliwka wystarczą. Natomiast kiedy z czasem pojawiają się jakieś uczulenia czy właśnie problem AZS to uważam, że warto czytać składy kosmetyków i używać specjalnie do tego przeznaczonych i tak jak pisałam wyżej, najlepiej jednej firmy.
Niestety nie mogę odpowiedzieć na pytanie, jeszcze jestem w ciąży. A niebawem taki zestaw by się przydał.
Madziu to szczęśliwego rozwiązania i jak najmniej problemów skórnych u maluszka 🙂
Hej! Dopiero wtajemniczam się w Twojego bloga, ale mam pytanie. Jakie kosmetyki myjące poleciłabyś do stosowania do 3 miesiąca życia?
Kasiu, wyżej w odpowiedzi na komentarz napisałam „U noworodka jak najbardziej nie ma co przesadzać z kosmetykami tym bardziej jak się nic nie dzieje to nie ma sensu używać różnych kosmetyków, zwykłe mydełko dla dzieci i oliwka wystarczą. Natomiast kiedy z czasem pojawiają się jakieś uczulenia czy właśnie problem AZS to uważam, że warto czytać składy kosmetyków i używać specjalnie do tego przeznaczonych i tak jak pisałam wyżej, najlepiej jednej firmy.”
1. TAK, mój synek.
2. Z przewijaniem mojego syneczka związane są dwie zabawne historie.
Pierwsza wydarzyła się jak miał może trzy miesiące… Otóż zrobił ogromną kupę, która wylała się z pieluszki i wybrudziła malca po same pachy – do dzisiaj zastanawiam się jak to w ogóle możliwe (!). Do przewijania zabrałam się wspólnie z mężem, nie wiedząc jak przystąpić do takiej operacji. Kiedy w końcu udało się go rozebrać i względnie powycierać poprosiłam męża żeby go podniósł, a ja szybko zmienię podkład na przewijaku. Jak tylko podniósł malucha ten zaczął siusiać – na męża, podłogę i siebie. Zaczęliśmy się strasznie śmiać, bo takiego zasięgu jeszcze nie miał 🙂 Do czasu…
I tutaj pojawia się druga historia – sprzed tygodnia. Zawsze po kąpieli kładę synka zawiniętego w ręcznik na łóżku i tam zakładam pieluszkę i go kremuję . Tym razem jak tylko zdjęłam ręcznik mój synek z zaskoczenia siknął mi prosto w oko! Byłam tak zszokowana, że zamiast nakryć go szybko ręcznikiem odskoczyłam zasłaniając twarz rękami. W efekcie obsikał też siebie i łóżko. Chyba zadziałała różnica temperatur pomiędzy ciepłą kąpielą i temperaturą powietrza w pokoju. Tak więc czekała mnie ponowna kąpiel malucha, prysznic z myciem włosów i zmiana pościeli. Tym razem też się śmiałam, ale troszkę przez łzy 😉 Takie uroki posiadania chłopczyka 🙂
1. Tak to nasz „mały ” problem skórny.
2.O tak to było zabawne…bardzo zabawne…Moja córcia miała wtedy kilka miesięcy,była najruchliwszym dzieckiem od kiedy ja urodziłąm. Po kąpieli jak zwykle rytualnie chciałam ją wysmarowac kremikiem,oliwki nigdy nie lubiłam. No więc wzięła biały kremik i taką spora ilośc umieściłam na brzuszku,a wtedy moja córcia zaczęła się tarzac po łóżku,po naszej pościeli, toczyła się w krółko,nie mogłam jej ogranąć. Przylepiała się i odlepiała od nowej pościeli. Ależ się smiałam przebierając i piorąc pościel w nocy:)
1. tak
2. Mój mały synek ma AZS i właśnie od kilku dni nie mogę się uporać z pęknięciem pośladka mojego synka aż do krwi na długości 1 cm po tym jak delikatnie tak jak zwykle obmywałam mu pupę przy zmianie pieluszki, nie mogę tego zaleczyć, codziennie się odnawia, ciągle się borykamy z czerwoną skórą, pieczeniem, odpadaniem skóry suchymi białymi płatami z pleców i rączek po kąpieli, ale to pęknięcie napawa mnie rozpaczą zwłaszcza gdy widzę jak synek cierpi podczas kąpieli gdy ta rana go piecze. A jak jeszcze siedzi w foteliku samochodowym i zrobi się tam temperatura pod pupą to jest cały poodparzany.
1.TAK
2.Synek mojej koleżanki ma AZS i bardzo musi dbać o jego higienę,ma przeróżne alergie ,wysypki podrażnienia skóry i bardzo cieszyła bym się gdybym mogła podarować taki zestaw małemu Stasiowi:)
1. TAK
2. Od pierwszych chwil córcia miała problemy ze skórą, wysypki, alergie, ciągle coś, w końcu natrafiliśmy na idealny kosmetyk do ciała dla dziecka, to znaczy wtedy tak myśleliśmy.
Zawsze po kąpieli córcia miała i ma nadal sucha skórę, dlatego muszę używać balsamów aby ja delikatnie natłuścić i nawilżyć. Tamtego wieczoru również posmarowałam owym balsamem skórę córci, bo przecież jeszcze wczoraj go używałam i nic jej nie było.
Posmarowałam dokładnie nóżki, rączki, brzuszek, całe ciało oprócz buzi. Po jakimś czasie zaczęła się budzić, kręcić, kwiliła, nie wiedziałam co jej jest, myślałam że kolka, mokry pampers .. no właśnie i zmieniając pampersa zobaczyłam jak jest wysypana drobnymi krostkami. To wszystko wyglądało jak pokrzywka wszędzie … miliony małych, czerwonych krost. Od razu zrozumiałam, że córcia dostała uczulenia. Pojechaliśmy rano do lekarza i mała dostała leki, na uczulenie. Nie wiedziałam skąd się wzięło bo przecież nic jej wcześniej nie było, no tak do póki mąż nie powiedział, że kupił córci „nowy” balsam. Okazało się, że jest on tej samej firmy ale skład ma trochę inny niż tamten.
Teraz już wiem i jestem ostrożna jak nakładam coś na skórę córci lub swoją.
Niestety uczulenia do dziś są z nami. 🙁 mam nadzieję, że kiedyś to się skończy.
pozdrawiamy.
1. Tak
2. Sytuacja, którą opiszę miała miejsce już jakiś czas temu ale do dziś nie wydarzyło się nic bardziej nieoczekiwanego niż „parówka”, otóż:
Synek bardzo późno zaczął mówić i jego mowa długo była trudna do zrozumienia, często chcąc o czymś opowiedzieć mówił słowa w połączeniu ze swoimi neologizmami i dlatego trudno było czasem od razu zrozumieć o co chodzi. Pewnego wieczora podczas zwykłej wydawałoby się kąpieli synek zaczął wołać „mamo, mamo paluffka” (co oznaczało parówkę). Akurat nie było mnie w tym momencie w łazience więc gdy do niej weszłam zapytałam czy chce na kolację zjeść parówkę. Synek coś tam po swojemu gadał ale gdy uparcie pytałam go dalej o te parówkę, to w końcu powiedział tak więc wyszłam obok do kuchni wstawić mu ją na gaz. Gdy wróciłam zamarłam w drzwiach. Synek był usmarowany czymś na brązowo i wołał paluffka, paluffka. Po bliższych oględzinach okazało się, że synek w ciepłej wodzie zrobił kupkę, a że sam się tym faktem zdziwił i prawdopodobnie widok kupki pływającej w wanience bardzo go też zainteresował, to postanowił ją z tej wody wyłowić. Oczywiście mu się to nie udało 😉 Kąpiel oczywiście skończyła się zmianą wody w wanience i dokładnym szorowaniem ale historia naszej „parówki” żyje do dziś dnia 🙂 Pozdrawiam!
„Paluffka, paluffka” czy do tej pory tak woła na kupkę? 🙂
Na szczęście nie, ale długo po tym zdarzeniu widok parówki wzbudzał w całej rodzinie chichot 🙂
U nas bez codziennej kąpieli ani rusz – zaraz są wysypki i odparzenia.
A przynajmniej chętnie się kąpią? Nasz Wiktorek uwielbia kąpiele za wyjątkiem płukania główki, ale chyba większość dzieci tego nie lubi prawda?
1 Czy Ty bądź ktoś z Twojej rodziny lub bliskich Ci znajomych ma AZS? (TAK/NIE)
Odp:Tak siostra od dzieciństwa aż po teraz.Obecnie 10 miesięczny synek.
2.Jaka niespodziewana sytuacja zdarzyła Ci się podczas pielęgnacji skóry dziecka?
Ulubiony rytuał pielęgnacyjny mojego 10 miesięcznego synka jest to
chwila po kąpieli,kiedy jest to czas na pielęgnacje jego skóry.
Synek uwielbia zabiegi kosmetyczno-pielęgnacyjne 🙂 Uwielbia,kiedy
smaruje go balsamem nawilżającym ,oliwką bądź innym kosmetykiem tego
typu.
Mamy wtedy chwilę dla siebie a wiem ,że on to uwielbia i potrzebuję.
Nie tylko nawilżenia skóry ,pielęgnacji,ale mam na myśli dotyk moich rąk,który go relaksuje i wycisza.To też
jest bardzo ważne. 🙂 Ostatnio spotkałam się z wesoła sytuacją podczas
pielęgnacji mojego synka po kapaniu.
Jak zawsze po wymyciu przechodzę do jego pielęgnacji. Balsamy,pudry oliwki idą do akcji.
Synek jest bardzo ruchliwy, więc wszystko go interesuję co jest w
pobliżu niego. Chwila nie uwagi a Mateuszek sięgnął po oliwke wszystko nią wybrudził.Całe łóżko ,pościel i on
sam był wysmarowany 🙂 Jak to zobaczyłam ,ręce mi opadły.
😀 Ale,nie zapomne jego miny 😀 Takie zadowolony z siebie i rozradowany
:Mój synek ma bardzo suchą skórę,szczególnie uciążliwe jest to podczas
okresu jesienno-zimowego. Skóra jest szorstka,pęka.Swędzi
i piecze -synek się drapie i popłakuję.Zauważyłam ,że kiedy zaczął się
okres grzewczy w naszym mieszkaniu problem się nasilił.Suche powietrze
sprawiły ,że jego stan skóry się pogorszył..Mam nadzieję,że znajdę
sposób by pomóc synkowi.
Jaki Słodziak! 🙂
1.Moja córka a ma 6 lat ma AZS, męczymy się już z tym tyle lat, raz jest lepiej raz gorzej. Teraz np. schodzi jej skóra na paluszkach, co uniemożliwia jej za bardzo pisanie w szkole, bo skóra boli. Często pęka jej skóra z uszkami, ma siedzące policzki, musi bardzo uważać co je i w jakich ilościach.Mam tez synka 3 lata, który tez ma AZS, ale tylko w okolicach policzków, smarujemy i jest lepiej, ale tez niektórych produktów nie może jeść.
2.Niespodziewana sytuacja i śmieszna zdarzyła mi się jeszcze w szpitalu z synkiem, kiedy przebierałam go na swoim łóżku w czasie obchodu i synek wydalił smółke z takim pierdnięciem, że smółka wyleciała na stojącego 2 kroki obok lekarza…pierd niesamowity i jak to lekarz powiedział”mały potrafi już od maleńkości wypowiedzieć się z grubej rury”>Nawet teraz się śmieje, ale lekarz tak do końca nie miał chyba do śmiechu…mina jego bezcenna:-)
No to zapewniłaś mi dawkę śmiechu 🙂 chciałabym zobaczyć minę tego lekarza 🙂
1.Moj chlopak ma AZS,bardzo mu wspolczuje z tego powodu,gdyz jest to uciazliwe,w ciagu dnia wielokrotnie sie drapie, zauwazam ze nasz maluszek tez pomalu zaczyna sie drapac i mu wychodza malutkie krostki.
2.Moj maluszek nie lubi przebierania, robi wszysko zeby go nie przebierac,pewnego razu wpad na pomysl taki kiedy go przepieralam.siegnelam po pieluszke,a maluszek dam mi susa i mi ucieklna na czworaczka.
1. Nie.
2. Chorobą często myloną z AZS jest ostatnio nadmierne przesuszenie skóry, związane – tak jak zauważono to trafnie w powyższym artykule – m.in. z nadmiernie częstym myciem malucha. Na skórze mojego dziecka (głównie na nogach, stopach, dekolcie) w pierwszych miesiącach życia pojawiły się różowe, dość ostro odgraniczone, szorstkie, swędzące plamy. Po bezskutecznej próbie zmiany kosmetyków, środków piorących, dodatkowych płukaniach upranej bielizny i zmiany mojej diety udałam się dermatologa, a właściwie dwóch. Diagnoza która usłyszałam to nadmierne przesuszenie skóry dziecka – na skutek zbyt częstych kąpieli bądź używania zbyt silnych środków myjących.. Okazało się, że chcąc dobrze sama zaszkodziłam 🙁 Mnie to czegoś nauczyło, mam nadzieję że Was też.
Dlatego warto dbać o skórę i odpowiedni ją pielęgnować już od pierwszych dni życia naszego dziecka. Bardzo często spotykam się też z nadmiernym grzaniem w domu, sama też lubię ciepło. Jednak za wysoka temperatura znacznie przesusza skórę, zresztą nawet po sobie czuję duże znużenie jak jest za gorąco w domu. Dobrze, że udało się trafić na dobrych specjalistów i postawić trafną diagnozę.
1.Moja starsza córka ma AZS i to bardzo mocne , jest nastolatką i ciągle płacze że wygląda jak potwór , młodsza córka też ma jak na razie delikatne mam nadzieje że to się mocniej nie rozwinie .
2.Moja młodsza córka bardzo lubi się kąpać więc nawet jak ją wykąpie posmaruje i ubiorę potrafi się wymalować mazakami lub długopisem żeby jeszcze raz się kąpać .
Nasz Wiktorek też uwielbia się kąpać, ale na razie jeszcze nie wpadł na pomysł malowania się flamastrami po to, aby ponownie się popluskać 🙂 Córeczka z silnym charakterem 🙂
Mała ma silny charakter musiała walczyć od małego urodziła się 31tyg i ważyła tylko 950 gr . więc walczy o wszystko
Ojej to wcześniaczek, ale mam nadzieję, że już wszystko dobrze i że jest zdrowa i silna 🙂
Teraz wszystko ok
1. Nie mamy AZS, ale w zamian inne problemy skórne, wymagające szczególnej pielęgnacji.
2. Mój Synek urodził się z bardzo poważną wadą, wymagającą operacji już w pierwszej dobie życia. W ostatnim tygodniu w okolicach blizny (a jest spora – praktycznie przez całą klatkę piersiową) pojawiła się wysypka, przypominająca drobną kaszkę. Na pozostałych częściach ciała skóra była gładka. Metodą prób i błędów udało mi się wyeliminować problem. Ostawiłam oliwkę (mino, że był to produkt wysokiej jakości, hipoalergiczny, przeznaczony do skóry problemowej) oraz zmieniłam emolient. Po dwóch dniach okolica blizny była wolna od jakichkolwiek krostek i do tej pory nic nowego się nie pojawiło.
Dużo zdrowia dla synka! I jak najmniej problemów skórnych.
Dziękujemy, powolutku do przodu! 🙂
1. Tak, córeczka i mąż.
2.Dosłownie dzisiaj podczas przewijania córeczki (6 miesięcy) wytarłam pupę, użyłam sudocremu i tu pyk… Córka zrobiła siu siu. Bardzo szybko łapałam pieluche. I od początku znowu wycieranie, smarowanie.. I pach. Po raz drugi siu siu. Prześcieradło do wymiany, zużyte dwa pampersy i aż strach przewijać dalej. Szybciutko tylko wytarłam co mokre bez kremowania i obróciłam się po kolejnego pampersa, patrzę na córkę a tu cała twarz w pudrze. Wystarczyło 5 sek żeby moja mała drapła stojący obok puder i zasypała się nim. Wyciagłam wanienke i zmuszona byłam ją okąpać. Ze zwykłego przewijania zrobiło się 30 min walki o czystą pupę:) Pozdrawiam.
Ewa T.
He he 🙂 To, że synek mnie osikał w trakcie zakładania pieluszki mi się zdarzyło, ale żeby aż dwa razy pod rząd i z pudrem na buzi to takich przygód nie miałam he he no to miałaś trochę „zabawę” 🙂
1. Nik tu nas nie ma typowego AZS, jednak problem ze skora jest u nas na porzadku dziennym. Zreszta nawet teraz synek ma jakies podraznienia i chrostki na dekoldzie. Nigdy nie wiadomo od czego i malo ktory kosmetyk pomaga, wlasciwie do tej pory predzej przeszlo samoistnie niz po czymkolwiek, a polka w lazience jest pelna.
2. Pielegnacja pupy dziecka jest pierwszorzednym tematem wsrod mlodych mam, wybor komsetykow i pampersow zajmuje nierzadko wiele czasu, wiele godzin przeszukiwania internetu, czy rozmow z doswiadczonymi juz mamami. Wbrew pozorom przeciez jest to dosc proste to bardzo trudna decyzja. O ile kosmetyki nie byly u nas nigdy problemem, to z pampersami okazalo sie nieco gorzej. Od pierwszych miesiecy synek nosil pampersy Pampersa. Zarowno zielone i biale okazaly sie strzalem w 10. Jednak po pewnym czasie kazdy chce zmniejszyc koszty, a na to ucieka strasznie duzo kasy, wiec i z polecenia siegnelam po Dady z biedronki i Babydream z rossmana. I jedne i drugie byly dosc znosne, choc jakoscia odbiegaly od Pampersow, to Dady byly najbardziej bliskie idealu. Jednak pewnego dnia kupilam nowy rodzaj Dad, na pewno roznily sie zapachem i cena, jednak postanowilam sprobowac. Po pierwszym pampersie pupa synka byla dosc mocno podrazniona, jednak zgonilam to na dluzsze nie zmienianie pampersa ( wizyta u gosci, dluga podroz, wiadomo jak to jest ) jednak gdy po drugim pojawily sie bardzo mocne RANY (!!) wywalilam opakowanie i tyle co goscily u mnie w domu. Miesiac czasu pupa dochodzila do siebie, a synka ciezko bylo nawet umyc. Tragedia 🙁
Ojej to współczuję. Najgorsze z małymi dziećmi jest to, że za bardzo nie umieją powiedzieć, że coś ich drapie, swędzi lub że jest im po prostu niewygodnie, a później jak już jest jakieś odparzenie czy uczulenie to trzeba trochę czasu, aby wszystko się zagoiło, a dziecko cierpi 🙁 Oby jak najmniej takich sytuacji…