To nie jest wpis dla idealnych matek!

Otwieram skrzynkę e-mailową, a tam wiadomość od jednej z Was – mojej czytelniczki. Uwielbiam dostawać od Was e-maile bo to znak dla mnie, że jesteście, że czytacie. Jeszcze bardziej cieszą mnie Wasze komentarze pod wpisami czy prywatne wiadomości na Facebooku lub skrzynce emailowej.

Ta wiadomość początkowo jednak wywołała we mnie smutek…

„Aniu,

POMOCY!!

czytam Cię regularnie. Korzystam z Twoich rad, w wielu tekstach odnajduję wspólne problemy i trudności wieku dziecięcego. Jednak dzisiaj chcę Ci powiedzieć, że mam dość macierzyństwa! Tak! mam dość tego domu, mojego męża i moich dzieci (mam syna i córeczkę). Najchętniej wróciłabym do czasów kiedy bez problemu mogłam umówić się z koleżankami, pójść na zakupy czy do parku W CISZY poczytać ksiażkę.

Powiesz mi, że jestem złą i wyrodną matką i żoną czy może powiesz mi, że Ty czasem też tak masz. Proszę powiedz mi, że nie jestem taka zła, że Ty też czasami masz ochotę wyrwać się z domu i uciec gdzieś daleko? W sumie to nawet nie musi być daleko, może być nawet dwa przystanki dalej tylko, aby była cisza i spokój. Pociesz mnie i powiedz, że to normalne.

A nawet jak powiesz mi, że u Ciebie wszystko jest zawsze idealne to nie uwierzę Ci. Nie uwierzę, jeżeli powiesz mi, że nigdy tak nie miałaś, jeżeli powiesz że macierzyństwo to bułka z masłem, a Ty tylko w tym się spełniasz. Nie uwierzę. Nie uwierzę, że zawsze Twoje mieszkanie błyszczy od czystości, pranie nie wala Ci się po całym domu , a Ty zawsze masz nienaganny makijaż.

Sama pisałaś kiedyś, że każda z nas to też CZŁOWIEK, który ma swoje potrzeby, plany, marzenia. Nie jesteśmy przecież robotami, które 24h/dobę chodzą uśmiechnięte, zadowolone i pełne życie robiąc kolejny raz to samo. Nie uwierzę Ci jeżeli powiesz mi, że największe spełnienie osiągasz piorąc, prasując, stojąc przy garach czy dwudziesty już raz sprzątając te same zabawki.

Piszę to do Ciebie bo liczę na jakieś wsparcie, zrozumienie.

Mam ochotę spakować się i uciec stąd jak najdalej!

Pomóż i napisz mi, że nie jestem z tym sama.

Magda”

Magda (imię oczywiście zmienione) zgodziła się na opublikowanie jej listu. Myślę, że pewnie Ty też masz czasami taki dzień. Wiem, że ciężko jest się do tego przyznać, że czasami zwyczajnie masz gorszy dzień, że czasami zwyczajnie macierzyństwo Cię nudzi, że czasami wyprawa setny raz w miesiącu na plac zabaw sprawia, że chcesz głośno krzyknąć „Mam dość”- to ta łagodniejsza wersja 🙂

Kiedy emocje opadną…

Nie mogłam od razu odpisać Magdzie na e-maila, ale chyba dobrze, bo po kilku godzinach, w sumie był to już następny dzień otrzymałam kolejną wiadomość:

„Aniu,

już jest dobrze. Sorry za tamtego e-maila, ale musiałam się komuś wygadać. Komuś kto mnie zrozumie, kto jest na takim samym etapie jak ja, kto ma podobne problemy. Cieszę się, ze mogłam do Ciebie napisać. Jak będziesz kiedyś miała chwilę to odpisz.

Magda – szczęśliwa mama”

Cóż odpowiedzieć Tobie mogę ja?

Droga Magdo (tutaj wstaw swoje imię), tak! Przyznaję się, że też nie raz tak miałam i jeszcze pewnie nie raz będę miała. Kiedy oprócz obowiązków domowych, kłopotów z dziećmi, problemów w pracy, pojawiają się jeszcze inne problemy to podobnie jak Ty mam ochotę gdzieś uciec. Zatrzymać się, zapomnieć i pobyć sama ze sobą. Posłuchać ciszy… Przychodzi jednak taki moment, kiedy mój 17-miesięczny synek podchodzi do mnie, tak sam z siebie i się przytula po czym wraca do zabawy, albo kiedy starszy przed snem woła „mamo kochana chodź, posiedź ze mną” łapie moją dłoń, przytula się i po chwili zasypia. W pędzie dnia codziennego to najpiękniejsze chwile, które utwierdzają mnie w przekonaniu, że jednak mam tyle szczęścia…

Wydaje mi się, że wszystkie tak mamy. Obraz idealnego macierzyństwa jaki miałyśmy jeszcze w ciąży gdzieś się rozpływa kiedy pojawiają się choroby, nieprzespane noce, bunty, ząbkowanie, skoki rozwojowe itd. Obraz posprzątanego, czystego mieszkania, nas z idealną figurą i z makijażem nie zawsze ma miejsce. Ale to nic złego. To codzienność, która nie zawsze jest kolorowa. I to nic złego, że czasami masz wszystkiego dość.

Mnie moje dzieci potrafią doprowadzić do białej gorączki, czasami mam ochotę spakować ich w walizce i gdzieś wywieść byle tylko przez chwilę była cisza i spokój… Zaraz potem uświadamiam sobie jednak, że gdyby ich nie było moje życie nie miałoby tylu barw. Nie doznałabym tylu wzruszeń, chwil szczęścia.

Macierzyństwo zmienia nasze życie o 180 stopni. Pojawia się na świecie KTOŚ, dla kogo jesteśmy w stanie zrobić wszystko, kogo kochamy miłością tak wielką i całkowicie bezwarunkową. KTOŚ dla kogo zmieniamy nasz system wartości. Ale cały czas jesteśmy odrębną jednostką, która powinna dbać o siebie równie mocno jak o całą rodzinę.

Droga Magdo! zawód „mama” to najtrudniejszy zawód na świecie. 24/h na dobę, nie uwzględniający zwolnień, choroby czy zmęczenia. Bez urlopów. Zawód, na który decydujesz się do końca życia. Najtrudniejszy, ale najpiękniejszy… Cena: miłość, na którą pracujesz już od pierwszych dni.

Trzymam za Ciebie i za siebie mocno kciuki bo pomimo tych słabszych dni wiem, że to najpiękniejsza podróż w jaką zabrało nas życie… PRAWDA?!

Najpewniej zainteresuje Cię też: